sobota, 13 grudnia 2014

Subiektywnie

Pewnie jest to objawem starzenia się, ale im więcej wiem, lub może im bardziej jestem świadomy czym kieruje się współczesny świat (człowiek) w podejmowaniu decyzji tym mniej go rozumiem.
Następuje przewartościowanie.
Zdaje mi się, że dążymy do całkowitego zaprzestania tego co podobno stanowi o naszym człowieczeństwie. Wyzbywamy się myślenia. Na potęgę. 
Każdy dzień wydyje się być zredagowany dla nas. Musimy jedynie biernie odegrać swoją rolę.

 Media serwują nam kompletnie jałowe informacje. Najważniejszymi są te , które w istocie ważne nie są lub być nie powinny a są jedynie ważne ze względu na "wagę szokową". Kolejnym etapem niszczenia naszej zdolności myślenia jest redagowanie za nas charakter podanej informacji. Zaczynam powoli podawać w wątpliwość wszystko co serwują media. Wg mnie programy informacyjne nie powinny nazywać się informacyjnymi a opiniami na temat wydarzeń. 
Najbardziej jednak wrażliwy jestem na grafomanię współczesnych mediów. Przyzwyczailiśmy się do tego, że żyjemy w czasach kiedy informacja po 5 minutach jest stara, więc media prześcigają się w jak najszybszym ich podawaniu. Czasem jednak w wyniku tej szybkości kaleczony jest język. Niedawno w jednej z najbardziej znanych programów telewizyjnych dowiedziałem się np, że stolicą Węgier jest BUDAPESZ... Innego dnia na jednym z największych portali informacyjnych czytając opis artykułu technologicznego przeczytałem opis funkcjonowania TYLNIEJ klapki.

Hedonistyczny konsumpcjonizm w którego szpony jesteśmy wpychani każdego dnia to kolejny dowód na próbę zamachu na umysł.
Widziałem niedawno iście dantejskie sceny rozgrywające się w jednym z supermarketów w Dniu Wielkich Promocji. Dzień ten zapowiadany z wielkim wyprzedzeniem spowodował, że społeczeństwo oczekiwało Dnia z wytęsknieniem. Ten i ów uchylali rąbka tajemnicy na forach internetowych, że to i owo będzie o 50 procent taniej. 
Dantejskie sceny polegały na tym, że ludzie bili się (dosłownie), aby wyrwać sobie z rąk telewizor...
Wydaje mi się, że w społeczeństwie w którym żyję święta Bożego Narodzenia są tożsame z promocjami w sklepach.

Kolejna sprawa - praca. Pracownik = numer identyfikacyjny. NIC więcej. Takie mamy niestety czasy, że firma w celu maksymalizacji zysków potrafi zwolnić kilkuset pracowników. Nic nie jest ważniejsze niż dochód. Zyski kwartalne, półroczne, roczne. Dywidendy, kursy akcji. Zwykły szary Iksiński ma tutaj najmniejsze znaczenie. Każdy z nas jest tylko częścią większego łańcuszka. A żeby być sprawiedliwym trzeba dodać, że żyjemy w tym łańcuszku, gdyż jedyną alternatywą jest radzenie sobie samemu, a z racji tego, że jest to mniej wygodne wolimy oddać tę część naszej wolności w imię wygody. Sam jestem wygodny i pracuję na etacie. 
Innym aspektem tej sprawy jest postęp technologiczny. Aczkolwiek postęp technologiczny powinien wyprzedzać spadek cen a tak się nie dzieje (przynajmniej nie w naszych portfelach - spadek ceny wytworzonego dobra wcale nie znaczy, że producent będzie chciał by końcowa wartość wytworzonego dobra spadła, a raczej zachowa różnicę dla siebie),

To takich kilka przemyśleń z ostatnich dni, które nie dawały mi spokoju i postanowiłem się z Wami podzielić z racji mojego blogowego lenistwa.

Pozdrawiam
Pimel

Daj sobie szansę

 Miałem zamiar pisać tutaj częściej, ale niestety nie zrobiłem tego iw 224 roku jest to mój pierwszy wpis. Ma to swoje negatywne strony. Za ...