niedziela, 27 kwietnia 2025

Na początku zrozum, że umierasz

 Bez instrukcji obsługi. W taki sposób pojawiamy się na tym łez padole. 

Bez wytycznych, w którym kierunku podążać. 

Bez drogowskazów. 

Ten jeden moment, w którym już na zawsze żegnamy się z macicą jest najczystszym momentem niezapisanej kartki naszej historii.

Paradoksalnie moment naszych narodzin jest początkiem umierania. Nie mamy jednak świadomości jak długo ten proces będzie trwał. 

Dziś temat, który jest mi bliski od dłuższego czasu. Umieranie. 

*                                                                         *                                                                                *

Celowo napisałem, że moment naszych narodzin jest początkiem umierania. Napisałem tak, ponieważ kierunek jest tylko jeden. 

Zamiarem tego wpisu nie jest jednak rozpaczanie nad faktem umierania. Wręcz przeciwnie. Celem jest pochwała życia. Często rozmyślałem o tym, że świadomość śmiertelności powinna dawać nam motywację do tego, by nasze życie cechowała szczerość. Wobec siebie. Żyjąc w zgodzie sobą nie okłamujemy osoby, z którą jesteśmy najbliżej przez całe życie. Nas samych.

Jest takie angielskie powiedzenie: "Practice what you preach", które w wolnym tłumaczeniu znaczy tyle samo, "żyj w zgodzie z tym co głosisz". Lubię weryfikować swoje własne postępowanie wedłług tej zasady. I przyznam szczerze, że często łapię się na tym, że nie do końca mi to wychodzi. I staję wtedy w obliczu weryfikacji. Czasem trzeba podjąc decyzję o kalibracji własnych zachowań lub własnych przekonań. Nie zawsze to co myślimy o sobie jest zgodne z prawdą. Nie miało być jednak o mnie a o umieraniu.

Czasem natchnienie daje zupełnie nieoczekiwany moment. I podobnie jak w przypadku wielu wpisów na tym blogu podobnie było w tym przypadku. O tym jednak napiszę na samym końcu.

Wracając do tematu głównego. 

Czy myślisz o tym, że umierasz? Czy myślisz o tym, że być może dziś jest już ostatnim momentem kiedy Twoja fizyczność będzie w stanie reprezentować Twoją świadomość? A jeśli odpowiesz twierdząco, to co w związku z tym? Jakie podejmujesz działania w związku z tym? Czy jakiekolwiek?

Mój mistrz mawia, że życie przeżywamy wprzód, lecz rozumiemy wstecz. Tkwi w tym wielkie niebezpieczeństwo, ponieważ w momencie, kiedy już dobrniemy do końca naszej wędrówki, być może zrozumiemy, że za bardzo skoncentrowani byliśmy na tym w jakich butach dane jest tę wędrówkę odbywać, miast rozglądać się dookoła i czerpać wszystko to co jawi się wokół.

"Podróżuj. Najlepiej z kimś kogo kochasz. 

Kochaj kogoś, kto jest tego wart"

Pisałem nie raz o miłości. Chyba jesteśmy tak wychowani, że powiedzenie drugiej osobie kocham Cię przychodzi nam z wielkim bólem. Tym pierwszym momentem, kiedy zapisujemy swoją dotąd czystą kartkę jest dzieciństwo. Pierwszym zdaniem, kótre na naszej kartce powinno być zapisane jest Kocham Cię właśnie. 

Miłość wg mnie jest pierwszym fundamentem, na którym powinniśmy budować swoje jestestwo. A pierwszymi nauczycielami, którzy powinni wypowiedzieć te słowa są rodzice. Weryfikacja tego czy nasze dzieci znają wartość tych słów następuje w momencie, kiedy przychodzą do nas same i wypowiadają te słowa w naszym kierunku. 

Czy Ci, których kochasz wiedzą o tym? Czy im powiedziałeś (-aś)? Zrób to. Jutro może już nie być okazji.

Nie ulegaj cyfrowej iluzji. Algorytmy to opium dla mas

Zamiast postów – miej wspomnienia. Zamiast lajków – wybierz las

Ostatnimi czasy wiele rozmyślałem o doświadczaniu. 

Często słyszymy wokół aby czerpać z życia jak najwięcej, tymczasem często ograniczamy siebie lub swoich najbliższych. 

Ponownie wejdę w rolę rodzica. "Nie rób bo się ubrudzisz", "Po co ci to, pobawisz się parę minut i wyrzucisz", "Daj sobie spokój bo jeszcze sobie krzywdę zrobisz".Wysyłanie takich sygnałów w stronie dziecka sprawia, że zabijamy ich chęć doświadczania. Niszczymy to co w nich jest najpiękniejsze, to co często jaki dorośli utraciliśmy. Zachwyt nad światem wokół.

Trudno jest wyzwolić się z tej pułapki. Ale w myśl zasady "practice what you preach" staram się weryfikować i kalibrować swoje działanie. Moją rolą jako rodzica nie jest tłamszenie dziecka i zabijanie w nim zachwytu nad światem. Moim zdaniem rolą rodzica jest oddanie dziecku możliwości przeżywania świata i smakowania go w każdym wydaniu. Bycie gdzieś nieopodal w przypadku, hdy chęć smakowania tego świata sprowadzi nań niebezpieczeństwo. Dzieci umieją podejmować ryzyko, coś czego my - dorośli staramy się wystrzegać jak ognia. Kiedyś mój teść podczas pewnej sytuacji powiedział, że bez ryzyka nie ma zabawy. W tamtej sytuacji było to poniekąd zabawne, ale jest w tych słowach duża doza uniwersalnej prawdy.

Gdy zrozumiemy, że umieramy być może wzrośnie w nas chęć do tego by doświadczać świata ze wszystkimi jego smakami i kolorami? Być może na powrót staniemy się w jakimś stopniu dziećmi...

Każdego dnia wzrasta we mnie świadomość jak wielki wpływ ma na nas otoczenie. W wielkim stopniu kreuje naszą osobowość. Warto w związku z tym otaczać się tym co nas wpiera. Warto przejrzeć zawartość naszego "portfela" znajomości. Czy ludzie, którzy są wokół nas służą dobrym słowem. Czy cię wspierają, gdy tego potrzebujesz? Czy gdy podejmujesz ważną da Ciebie decyzję starają się Ciebie odwieść od zamierzonego planu, czy raczej wspierają Cię w dążeniu do celu, gdy wiedzą jak ważny ten cel dla Ciebie jest? 

Czy wiadomości, które do nas docierają są wspierające? Czy dodają nam "skrzydeł" do działania, lub raczej wprost przeciwnie, podcinają je. Kiedyś dawno dawno temu, kiedy jeszcze polityka była w epicentrum moich zainteresowań non stop wysłuchiwałem wiadomości serwowanych 24 godziny na dobę. Karmiłem się negatywnymi informacjami (zauważcie, że w publicznych serwisach informacyjnych dobrych informacji jest prawie zero). Skutkowało to wiecznym zdenerwowaniem na sprawy , na które nie miałem absolutnie żadnego wpływu. Moje podejście ewoluowało i teraz ograniczam spożycie wiadomości (choć nie w takim stopniu w jakim bym chciał). Teraz częściej zadaję sobie pytanie, czy mam jakikolwiek wpływ na daną sprawę, jeśli odpowiedź jest negatywna, to po prostu akceptuję to jak jest i idę dalej. Staram się nie marnować swojej energii na coś na co nie mam wpływu.

Psa pogłaszcz. Serce pokaż

Przed lustrem, bez wstydu stań

Być może to efekt dojrzewania emocjonalnego, ale odkrywam, że otwieranie przed drugą osobą tego kim się jest sprawia mi satysfakcję. W świecie, w którym zakopujemy się głęboko w swoich jaskiniach i ubieramy się w grube skóry aby nikt tak naprawdę nie ujrzał naszej wrażliwości bycie szczerym jest odwagą.
W świecie, w którym wmawia się nam, że miliony lajków wyznaczają sukces być bezlajkowym nomadem.
Jedynym lajkiem o który walczę każdego dnia jest ten od moich najbliższych. Gdy mój starszy syn usiądzie obok na kanapie by móc obejrzeć ze mną film wieczorem, gdy młodszy złapie za rękę podczas spaceru, gdy nie mogę się doczekać aby przytulić żonę i cieszę się na każdą naszą rozmowę to jest to jeden lajk, który przebija miliony cyfrowych.
By móc stanąć przed lustrem i rozpoznać tę drugą osobę. A nie jest to łatwe zadanie. Uczymy się nas samych każdego dnia. Bywają dni, że nie poznajemy samych siebie. Czasem dajemy sobą sterować w taki lub inny sposób. Czasem pozwalamy aby to emocje nami rządziły. Oddawanie władzy jest łatwe. Zbyt łatwe. Tymczasem posiadanie władzy nad własnym życiem wiąże się z odpowiedzialnością, a mimo wszystko nie chcemy być odpowiedzialni. Czasem łatwiej jest zrzucić odpowiedzialność na czynniki zewnętrzne, na inne osoby.
Jeśli nie osiągam wyznaczonego celu, nie owbiniam innych. Obwiniając oddajemy władzę nad swoim życiem w obce ręcę.


Masz prawo nie wiedzieć czego chcesz

Niepewność jest codziennością


Nikt nie posiadł recepty na uniwersalną prawdę życiową. Żyjemy tak jak umiemy i w taki sposób w jaki na nauczono. W trakcie gdy nasze życie upływa i przemijamy uczymy się nowych prawd. Zarówno o sobie jak i o otoczającej nas rzeczywistości. Mój przepis na życie wcale nie musi być Twoim. Popełniamy błędy. Całe mnóstwo. Jesteśmy niedoskonali. Ułomni. Zarówno fizycznie jak i psychicznie.  Posiadamy jednak możliwość zmiany. Każdy poranek, kiedy otwieramy z sukcesem swoje powieki jest szansą by podjąć się wyzwania zmiany. Nie musi ona być fundamentalna. Takie wymagają czasu. Życie składa się z dni a dni z godzin. Jeśli dążysz do dokonania pozytywnej zmiany w swoim życiu przez godzinę, to już zmieniasz 1/24 twojego dnia. Przygoda z bieganiem nauczyła mnie szalenie ważnej rzeczy. A mianowicie tego, że pół maraton (który miałem przyjemność popełnić) składa się z 21097,5 metra. Każdy jeden jest ważny. Zarówno ten pierwszy jak i ten dziesięciotysięczny. Z takich "metrów" składa się również nasze życie. Myśląć o całości dystansu możemy nigdy nie podjąć wyzwania. A uczucie przyjemności przychodzi tylko kiedy pokonamy ten dystans i spojrzemy wstecz czego dokonaliśmy. Warto o tym pamiętać.

Śpiewaj jakby właśnie kończył się świat

Gdy dokonasz tego, powiedz mi jak? 

Powiedz mi jak? 

Powiedz mi jak?





Na początku zrozum, że umierasz

 Bez instrukcji obsługi. W taki sposób pojawiamy się na tym łez padole.  Bez wytycznych, w którym kierunku podążać.  Bez drogowskazów.  Ten ...