Ostatnimi czasy jakoś tak wyszło, że wszystkie moje wpisy traktują poniekąd o śmierci. Dziś nie będzie inaczej. Będzie bardzo podobnie. Dziś chciałbym napisać o stracie...
Każdy z nas w pewnym momencie swojego życia poczuł smak straty. Nie takiej zwykłej. Takiej najgorszej. Takiej po której nic już nie jest takie jakie było przedtem.
W pewnej chwili czas zatrzymuje swoje podwoje by uświadomić nam jak bardzo jesteśmy znikomi w obliczu śmiertelności.
Śmierć zakpiła z jestestwa 28 lat temu. W bezczelny sposób zaśmiała się w twarz śmiertelnym i zakpiła z tych, którzy planowali.
"Mors Est Quies Viatoris, Finis Est Omnis Laboris" głosi starołacińskie przysłowie. "Śmierć jest odpoczynkiem dla podróżnika i kresem każdej pracy". To w tłumaczeniu na polski.
***********************************************************************************Śmierć pozostawia w nas stratę. Czasem niepowetowaną. Taką, po której nie ma już nic. Zostaje ogromna pustka. Nicosć. Brak. Brak jest przeciwieńswem obecności. Tej obecności, która będąc gwarantowaną nigdy taką nie była.
***********************************************************************************Gdy samotność karmi poczuciem braku, drwina z bezsensu straty jest tym bardziej przygniatająca im bardziej bezsensowna jest ta strata.
***********************************************************************************
Jesteśmy pyłem na wietrze a nasze istnienie nie jest gwarantowane a jest marne.
Zegar naszych dni bezdusznie odmierza kolejne sekundy. Patrząc na każdą kolejny "tik" zastanawiam się kiedy zapieje kur?
Dla T.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz