środa, 21 grudnia 2011
out of hell... once again
siema! po dłuższym milczeniu spowodowanym lenistwem umysłowym tudzież pracą fizyczną postanawiam poodkurzać tutaj troszkę.
przemyślenie na dzisiaj jest takie że każde nawet największe piekło ma gdzieś swoje granice. trwając w piekle myślimy, że stan ten jest permamentny, wydłuża nam się w nieskończoność, aczkolwiek każdy stan ma swój koniec. życie składa się z etapów. każdy etap z osobna ma takie czy inne nacechowanie. razem tworzą całość, lecz nie całość nie jest i nie powinna być nacechowana. dzielmy na etapy! anyway - the hell is over
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Na początku zrozum, że umierasz
Bez instrukcji obsługi. W taki sposób pojawiamy się na tym łez padole. Bez wytycznych, w którym kierunku podążać. Bez drogowskazów. Ten ...

-
Ostatnimi czasy jakoś tak wyszło, że wszystkie moje wpisy traktują poniekąd o śmierci. Dziś nie będzie inaczej. Będzie bardzo podobnie. Dzi...
-
Życie obfituje doświadczeniami. Dziś o nich będzie troszkę... Każdy z nas, każdego dnia doświadcza życia w różnej jego formie. Bogactwo doś...
-
Nowy rok, nowy początek. To co dla wielu pozostaje powodem do uśmiechów i drwin, dla innych jest kolejną szansą, którą stawia przed nami ży...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz