niedziela, 10 lutego 2013

de profundis clamavi at te Domine

Pewnego dnia gdzieś w skończoności czasu gubimy swą przestrzeń. Zmierzch istnienia nadchodzi w przejmującej głuszy spowitej przenikliwym bólem. I dzień zasnuty żałobnym welonem niczym złowieszczy orędownik wróży beznadzieję. Ten rozdzierający krzyk pustki nie mija. Gdzieś w bezmiarze dni i zdarzeń nagle milknie głos, który miał trwać wiecznie. Gdzieś na bezkresnym oceanie smutku dryfują samotne łodzie...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Na początku zrozum, że umierasz

 Bez instrukcji obsługi. W taki sposób pojawiamy się na tym łez padole.  Bez wytycznych, w którym kierunku podążać.  Bez drogowskazów.  Ten ...