środa, 27 sierpnia 2014

Komentarz do spraw bieżących

Zastanawiam się czasem czy świat zwariował, czy to może ja nie nadążam za szybko zmieniającą się rzeczywistością.
Ukraina walczy na wchodzie z ludźmi, których dozbraja Rosja, a zachód donośnie mówi o zaprzestaniu walk i że tylko w taki sposób można będzie zasiąść do rozmów.
Jakich rozmów? Z agresorem do rozmów się nie zasiada. Rozumiem ukraińców. Kiedyś Józef Beck powiedział, że w życiu narodów jest tylko jedna rzecz która jest bezcenna i tą rzeczą jest honor.
Tymczasem państwa starej europy zachowują się w taki sposób, gdyby chciały poprosić Rosję, żeby może się wycofała z działań na wschodzie Ukrainy. Nie zapominajmy o tym, że Rosja bezprawnie anektowała Krym.
Wydaje mi się, że historia powinna czegoś uczyć, tymczasem powtarzane są te same błedy, które powtarzane były przed 2 woją światową. Oby tym razem rezultat był zgoła inny.
Wczoraj miałem okazję wysłuchać wypowiedzi pewnej pani z pewnego urzędu na temat dziury w drodze. Ktoś w nią wpadł, ktoś inny to nagrał i poproszono o komentarz. Pani stwierdziła, że nie jest to dziura, bo dziura jest na wylot a jest to wykruszenie...
I tak sobie pomyślałem jak czuje się ktoś kto staje przed kamerami, wie, że reprezentuje ciało odpowiedzialne za coś niefajnego i używając innych słów próbuje wcisnąć ludziom, że kupa pachnie. Nadmienię, że podejrzewam iż pani ta miała pełną świadomość tego, że ludzie rozumieją iż próbuje się z nich zrobić idiotów.
Administracja w Polsce jest tak rozdęta i nabrzmiała, że istnieją już pewnie urzędy dla urzędów. Często spotykałem się z niekompetencją i niewiedzą urzędników. Niewiem jednak z czego to wynika. Czy jest to relikt po komunie, kiedy urzędnik był panem a petent mikrobem? Cięcia w administracji niewiele dadzą. Potrzeba również a może przede wszystkim zmiany w mentalności. Potrzeba jest urzędnika dla ludzi, nie na ludzi.
Olivier powiedział w końcu "tata". Chyba zdaje sobie sprawę z tego, że sprawił mi tym wielką radość, bo używa tego słowa dosyć często.

niedziela, 10 sierpnia 2014

Update z wakacyj

Urlop minął w niespotykanie cudownej atmosferze korzystania z nadmiaru słońca. Niestety wszystko co dobre szybko się kończy więc i szara rzeczywistość roztoczyła wokół swoje kręgi.
W trakcie urlopu zdarzyło się kilka fajnych i kilka mniej fajnych momentów. Po pierwsze urlopowanie nad morzem - the best. Olivier może już spać w namiocie, więc jest gotowy na woodstock ;-)
Najważniejsze - nasz syn skończył 2 lata. Jego rozwój następuje w sposób tak szybki, że trudno nadążyć. Wakacje na wsi to było coś czegoś dwulatkowi potrzeba jak powietrza. Mnóstwo przestrzeni, mnóstwo nowych wrażeń i nieskończenie wiele miejsc do których NIE WOLNO wejść a wejść trzeba. Poza tym zwięrzęta, rośliny...
Olivier ukazuje powoli swój charakter. Ma swoje własne zainteresowania. Kształtuje się w nim, "to coś" co stanowi o byciu takim lub innym.
Spotkanie całej rodziny też miało wielką wartość. Kiedy kogoś nie widzi się przez dłuższy czas to potrzeba spotkania staje się coraz większa i większa i narasta do tego stopnia, że nie można jej dłużej igorować i trzeba w końcu kupować bilety.
Mamita dalej rządzi na swoich włościach a miejsce pięknieje z dnia na dzień, u teściów słońce wstaje nad 9 wzgórzami i widok ten jest niesamowity (wstając o piątej rano sam widziałem), szwagrowskich ogród jako miesce rekreacji a z samym szwagrowskim rozmowa po n-tym piwie to coś nieocenionego (szkoda że tak rzadko), u siostry wypad na spacer z wózkiem i wypad na plac zabaw z synem i chrześniakiem a poźniej pogaduchy ze szwagrowskim, u mamity sprzątanie garażu u grill z niepełnosprawnym kotem. Wypad wesołym busikiem nad morze... takie wspomnienia są nieocenione
Spotkanie klasowe w gronie 3-osobowym. REMARKABLE! Znasz ludzi z którymi 12 lat temu siedziałeś w jednej ławie w szkole i spotykacie się po latach. Myślisz, że spotkanie będzie drętwe z powodu czasu, który upłynął. Ludzie wszak się zmieniają, czas upływa...
Nic bardziej mylnego - jes taka klasa, ktra może spotkać się po 12 latach i rozmowa toczy się jakby nie widzieli się od wczoraj. Szacuneczek.
Jedna chwila utknęła mi niestety źle w pamięci. Spotkanie do którego dążyłem przez ostatnich 10 lat...
W naiwności swej myślałem, że ktoś mnie przywita, zapyta jak żyję. Tak bardzo pragnąłem tego spotkania. Pragnąłem spojrzeć w przeszłość z dystansu teraźniejszości. Gdy kogoś nie widzi się przez 10 lat, to spotkanie wywołuje silne emocje. Niestety emocje te zostały zabite wiadrem żółci i kwasu, który został na mnie wylany. Nie rozumiem jak ktoś może całe życie karmić się tylko i wyłącznie nienawiścią. Nienawiść do wszystkich wkoło. Miałem spotkać rodzinę, której od bardzo dawna nie widziałem. Po pierwszym spotkanie nie byłem pewien czy mam iść dalej i rozmawiać z resztą. Bolał fakt, że to tylko ja czekałem na to spotkanie. Przynajmniej takie miałem wrażenie. Jakież było moje zdziwienie, gdy kolejne spotkanie przebiegło w zgoła odmiennej atmosferze. Nie wylano na mnie kwasów, nienawiści, pomyj czy szczucia na innych, lecz przywitał mnie uśmiech i pytanie co u mnie, jak mój syn, dalsze pytania o rodzinę... Zacząłem się zastanawiać czy to ta sama rodzina...
Nie będę dalej wylewał tu swoich żalów. Mam taki charakter, że jeśli z kimś nie znajduję zrozumienia, to po prostu odwracam się i idę dalej a nie próbuję na siłe szukać wspólnego języka. Teraz wiem, gdzie mogę uderzyć przy następnej okazji.
Takie to były zwaiowane wakacje. Nie mogę doczekać się już kolejnych.
P.S. Chcesz kupić kubek?

Chwile

Dochodzimy czasem do momentu zwrotnego. Gdzie on się znajduje wie każdy nas. Nagle pewnego dnia w wysokie tony naszego jestestwa uderzy świa...