sobota, 28 sierpnia 2021

Czy jutro umrzesz?

 Czy moment w którym czytasz ten wpis jest jednym z twoich ostatnich?

Czy jutro nigdy nie nadejdzie? Czy dzień, który uważasz, ze jest nader oczywisty wcale się takim nie okaże. 

Czy właśnie jutro umrzesz. 

Tak ty! 

Dla Ciebie właśnie piszę ten post!

A teraz zróbmy małe podsumowanie Twoich ostatnich dni.

W związku z tym, że jutro umrzesz i nigdy już nie będziesz istnieć zadaj sobie kilka ważnych moim zdaniem pytań.

Pomyśl o tym, kto jest w Twoim życiu ważny. Czy każda z tych osób wie o tym, że jest dla Ciebie ważna. I nie idź proszę na skróty. Nie zakładaj, że wie. Zadaj sobie pytanie czy zrobiłaś (eś) wszystko, żeby te osoby były tego świadome? Czy najbardziej oczywiste wyznanie "Kocham Cię" jest tak bardzo oczywiste? Czy choć raz powiedziałaś (eś) najważniejszym osobom w Twoim życiu, że są dla Ciebie ważne. Czy słowa te zostały wypowiedziane niedawno. Czy zakładamy, że jesteśmy nieśmiertelni i nie umrzemy i nigdy nie mówimy tego co jest ważne. Czy mama lub tata wiedzą że ich kochasz i jesteś im wdzięczny (a) za to co dla Ciebie uczynili. Czy może ich nienawidzisz i musisz to z siebie wyrzucić. 

A może nie umiesz nazwać emocji które w Tobie drzemią i jest Ci wstyd? Czy będzie Tobie wstyd bardziej gdy jutro otworzysz oczy a osoba którą kochasz ich nie otworzy. Czy nie pomyślisz wtedy, że było tak wiele okazji żeby wyszeptać kilka ważnych słów ale nigdy tego nie zrobiłaś (eś). 

Jesteśmy tylko tu i teraz. Wczoraj było a jutro nie istnieje. Kochaj dziś, wspominaj wczoraj. Kończ dzień jakby jutro miało nie nadejść. Doprawdy świadomość śmierci motywuje.


P.S. Podziękowania dla pracowniczki "piątki" za natchnienie ;-)

Aeterna Rebellis

Określamy się. 

Byt nas określa. 

Nasze odbicie w lustrze. 

Określamy siebie często. Czasami takie określenia nadają nam charakter naszego bytu na wiele lat. Być może na całe życie. 

Nie jestem pewien dlaczego tak jest ale istnieją momenty w naszym życiu, które nakreślają scenariusz naszego określania się. Jestem przekonany o tym, że następuje to we wczesnym stadium naszego jestestwa gdy jesteśmy jeszcze młodzi. Gdzieś pewnie w okolicach bycia nastolatkiem. Wtedy to pojawia się w naszym istnieniu wielka niewiadoma dotycząca naszego istnienia i staramy się to na to wielkie pytanie odpowiedzieć w sposób jak najbardziej rzetelny wobec samych siebie. W taki sposób w jaki podpowiada nam wewnętrzny głos. Pewnie duży wpływ na to nasze kształtowanie ma środowisko w którym się wychowujemy. I może mieć wpływ zarówno pozytywny (w momencie kiedy utożsamiamy się z jego wartościami) jak i negatywny (kiedy nasz sprzeciw wobec niego skutkuje próbą odnalezienia alternatywnego systemu wartości)

Wiele wiosen temu określiła mnie rebelia. Z mojego szacunku do rebeliantów nadmienię, że ta moja rebelia wcale nie jest w jakimś rewolucyjnym duchu. Tym niemniej dywagacje na temat zastanej rzeczywistości zawsze skłaniały mnie ku postawie kwestionowania tejże rzeczywistości. Starałem się nigdy nie płynąć z prądem, a raczej pod. Nie z zasady. Z powodu. A powodów zawsze było wiele. 

Pewnie działo się to dlatego, że zrozumienie otaczającej mnie rzeczywistości zawsze było dla mnie ważne. To chyba określa nasz charakter. Jacy jesteśmy. Czasem nie pytamy, po prostu przyzwyczajając się do tego co wokół, a czasem samo określenie "bo  tak już jest" wcale nie odpowiada na pytanie. I wtedy rodzi się w nas wielki pytajnik. Dlaczego? Czy można inaczej? 

I w taki sposób rodzi się alternatywa.

I świadomość alternatywy jest początkiem kwestionowania i tego wielkiego zapytania o nas samych. Zapytania o to co wokół nas. Początkiem określania siebie.

Będąc ojcem mam niespotykaną okazję obserwować to wszystko od samego początku. Gdy dziewięciolatek pyta: "Dlaczego", nie zadowoli się odczepnym "bo tak". Drąży. Tak jak kropla drąży skałę. Nie podda się łatwo. Czeka, poluje. Wyczekuje tego co go określi. I jako rodzic jest to bolesne doświadczenie, gdy trzeba debatować nawet na tematy błahe. Ale gdzieś w głębi mnie czai się ten bezczelny rebeliant, który z uśmiechem patrzy jak kolejne pokolenie kwestionuje to co widzi.

I z upływem czasu pragnę by ten młody człowiek brnął dalej. Nie chcę by było łatwo. Chcę by i jego rebelia pozwoliła mu przeżywać każdą chwilę pełniej i piękniej.


środa, 18 sierpnia 2021

Panta rei

 O przemijaniu dziś będzie słów kilka.

Jak zwykle do napisania postu natchnęło mnie życie. Codzienności, niecodzienności, chwile, słowa, czyny...

"Wszystko płynie" jak powiedział niejaki Heraklit wiele lat temu. Mało to odkrywcze, ale najprostsze stwierdzenia okazują się często być tymi najprawdziwszymi.

Chyba już wcześniej gdzieś na moim blogowisku poruszyłem temat przemijalności. 

Jesteśmy na tym świecie mgnieniem. Całe nasze istnienie sprowadza się do bardzo krótkiej chwili, w której jesteśmy. Człowiek ma taką dziwną tendencję do wyolbrzymiania swojego jestestwa na planecie. Każdy z nas ma tendencję do niezauważania końca naszej drogi. Widzimy początek, ale koniec zdajemy się odsuwać od siebie jak najdalej. Nawet myśli o nim. Żyjemy tak jakby jutro było gwarantowane. Tymczasem jutro może nigdy nie nadejść. 

Często zadaję sobie pytanie czy jestem obecny. Czy tylko udaję. Być może sam siebie oszukuję (bo każdy z nas ma do tego niesłychanie oszałamiające predyspozycje), ale staram się wierzyć w to, że jestem obecny. Tu i teraz. I staram się być obecny w życiu ludzi, którzy stanowią fundament mojego życia. Staram się aby ci, którzy są dla mnie bardzo ważni wiedzieli o tym każdego dnia. 

Niestety ostatnio uświadomiłem sobie, że Panta Rei ma swoje zastosowanie również do najbliższych relacji. Chyba przez bardzo długi czas oszukiwałem siebie, że jeśli zrobię wszystko by utrzymywać relacje z bliskimi osobami to one się nie zmienią. Niestety tak nie jest. Tak jak płynąca rzeka się zmienia, tak samo relacje międzyludzkie ulegają przekształceniu. Możesz próbować postawić tamę na rzece, ale woda powolutku znajdzie sposób by opłynąć. 

Możesz starać się dbać o dobre relacje z bliskimi ci osobami, ale życie płynie i nie jesteś już tam gdzie byłeś X lat temu. Każdy dzień nas zmienia. Każdy zakłada rodziny o które dba i których życie wychodzi na pierwszy plan. Stopniowo relacje ulegają zmianie. Z czasem mogą całkowicie zaniknąć.

Nie będąc tak całkiem do końca pesymistą nadmienię że istnieje szansa na to, że nasze relacje nie umrą w sposób naturalny. Rzeka płynie cały czas ale może popłynął nowym korytem. Od nas zależy czy przyłożymy się do jego budowy czy będzie nam to obojętne.




Chwile

Dochodzimy czasem do momentu zwrotnego. Gdzie on się znajduje wie każdy nas. Nagle pewnego dnia w wysokie tony naszego jestestwa uderzy świa...