piątek, 27 maja 2022

Przemijanie


Zdjęcie powyżej przedstawia planetę Ziemia wykonaną przez sondę Voyager z odległości 6 miliardów kilometrów 14 lutego 1990 roku. Myślę, że będzie ono wspaniałym preludium do niniejszego wpisu.
To właśnie ta malutka kropka skrywa wszystkie nasze cywilizacje, wojny, skandale, filozofie, języki, żyjących ludzi, pozostałości po tych którzy odeszli, wszystkie wyprodukowane dobra. 
I gdzieś pośród tego wszystkiego ja.


Wyobrażenie o nadrzędności naszego istnienia wobec wszystkich innych żywych istot na tej planecie jest czymś co mnie zastanawia i poniekąd fascynuje. W negatywnym tego słowa znaczeniu.
Fascynuje mnie jak bardzo jesteśmy w stanie sami siebie oszukać. Uwierzyć swojemu wyobrażeniu o skali swego znaczeniu w czasoprzestrzeni. Być może trwamy w tym kłamstwie ponieważ perspektywa ograniczona tylko do świadomości naszego istnienia jest wyznacznikiem pojmowania. Przyznam, że i dla mnie ogrom wszechświata jest brutalnie obezwładniający.
Gdy porównamy nasze istnienie w konkretnej skali uświadomi nam to jak bardzo jest ono kruche i (co jest brutalną prawdą) niewiele znaczące dla świata. Istnienie przez dajmy na to 80 lat jest dla nas całością, ale dla naszej cywilizacji jest zaledwie ułamkiem czasu. Wobec czasu trwania życia planety jest już niebywale nieistotne. Dalej już nie odważę się porównywać by nie potęgować naszej małości.
Jeśli porównać życie naszej planety do 24 godzin to gatunek homo sapiens istnieje około 4 sekund. 
Tymczasem uważamy, że władamy ziemią i powinniśmy "czynić ją sobie poddaną". Pewnie i powinniśmy, bo każde istnienie dąży do rozwoju. Nasza cywilizacja nie jest inna. Tylko, że i ta cywilizacja dobrnie do kresu możliwości i upadnie. Nie mam pojęcia, kiedy to się stanie. Wiem jednak, że nadejdzie ten  moment. Nie będzie to jednak chwila, w której nastanie wielkie bum i koniec. Będzie to powolny proces rozkładu. Być może już się rozpoczął (skoro zaczęliśmy nadawać wartość iluzjom, nie mającym odpowiedzi w świecie materialnym jakim w mojej opinii są derywaty - ale to jest już osobny temat na inny wpis).
Wpatruję się na drzewo które rośnie sobie nieopodal i dochodzę do wniosku że jego istnienie chichotem natury z człowieczej małości. Podczas gdy moje istnienie charakteryzuje dynamika zdarzeń jego statyczny byt mnie przeżyje. Gdy moje wszystkie przekonania, wierzenia, wspomnienia i relacje budowane przez całe życie znikną w jednej chwili jego  milcząca obecność będzie trwać...

"Przemijamy i taka jest prawda
Przemijamy i taki jest fakt
Umieramy a później rodzimy się
Ale inny zupełnie jest świat"

...śpiewał onegdaj Sidney Polak. Warto sobie to uświadamiać każdego dnia. Większość z nas nie ma żadnego wpływu na świat wokół nas. Nawet ci, którzy mają przeminą. Wszyscy pewnego dnia wydamy ostatni oddech. I  nic się wokół nie zatrzyma. Nasza cząstka która dotychczas tworzyła organizm planety odejdzie. A świat wokół brutalnie uświadomi, że w ogóle nas nie potrzebował.

"Świat jest moim wyobrażeniem"

Warto o tym pamiętać.

Ta dość ponura wizja naszego istnienia, którą nakreśliłem jest w pewien sposób również pozytywna. Przynajmniej moje podejście jest właśnie takie. Im szybciej uświadomimy sobie naszą małość tym szybciej być może zaczniemy żyć naprawdę. Rozkoszować się życiem. Rozkoszować się tym, co nam pozostało. Dawać wartość każdemu dniu. I czerpać satysfakcję z każdej możliwej chwili. Nie zawsze tak można, co jest zrozumiałe. Mamy obowiązki, bez których wypełnienia jakość naszego życia mogłaby się obniżyć. Lecz musimy znaleźć zdrowy balans między tym co trzeba a tym co można. 
Kochać, odczuwać, smakować, zażywać życie w jego najlepszym wydaniu. Spełniać marzenia.
Wyrzućmy w naszego życia wszystko co truje. Kłótnie, nienawiść i odrazę. 

"Porównywałem pyłek wiedzy z wszechświatowym pyłem tajemnicy" (R. Kostrzewski)

sobota, 21 maja 2022

Muzyczne Inspiracje - XIII Stoleti

 Był późny jesienny wieczór, około północy gdy przypadkiem trafiłem na audycję w radiowej trójce prowadzoną przez Tomasza Beksińskiego. Był to czas kiedy moja świadomość muzyczna dopiero co budziła się i szukałem każdej dostępnej formy przekazu muzyki, która mnie interesowała.

Tomasz zapowiedział, że za chwilę puści kilka numerów z najnowszej płyty zespołu XIII Stoleti. Zespołu, którego dodam, nigdy wcześniej nie słyszałem. Kiedy wybrzmiały pierwsze takty utworu "Elizabeth" już wiedziałem, że muzyka XIII Stoleti zagości w moim życiu na dłużej.

Od tamtej chwili minęło ponad 20 lat. Czescy goci już nigdy z mojego muzycznego życia nie zniknęli. Tym razem postanowiłem właśnie im poświęcić część mojego blogowiska.

Moim pierwszym romansem z czeskim gotyckim rockiem był album "Ztraceni V Karpatech". Onegdaj była to dla mnie kwintesencja tego co w roku gotyckim najlepsze - mroczny klimat, gitary, klawisze i poetyckie teksty. Głęboki, mocny głos Petra Stepana to również mocny atut zespołu.

Zespół istnieje od 1992 roku (z kilkuletnią przerwą pomiędzy 2004 a 2008) i na przestrzeni lat wydał ponad dwadzieścia albumów.

Zespół wypracował własny, charakterystyczny styl. Zdobył bardzo dużą popularność w rodzimym kraju jak i w Polsce. Nigdy jednak nie wypłynął na szerokie wody poza te dwa kraje. Może to i lepiej. Czasem sukces komercyjny ma zgubny wpływ na stylistykę zespołu. A tak udało im się zachować swój unikatowy styl.

Nie jestem wielkim fanem każdego albumu. Są takie za którymi nie przepadam. Jest raczej kilka utworów, które są dla mnie bardzo inspirujące. Do takich należą: "Hvezdy chteji patrit tobe" oraz "Ten stary dum se rozpada". 

Polecam każdemu, kto jest owarty na nowe muzyczne doznania oraz lubi rock gotycki.





Chwila

 Pierwszy haust powietrza po przebudzeniu jest zazwyczaj szybki i chaotycznie nieprzemyślany. Jest niczym więcej niż kolejnym zdarzeniem w bezcelowej kolei chaosu...



Rzeczywistość wokół nie zwalnia. Zwalniam ja. Wdech tym razem świadomy. Leniwy aczkolwiek w całej swej rozciągłości majestatyczny. Ograniczony objętością płuc. Pod otwartymi powiekami źrenice rozszerzające się i zwężające na przemian. Ewidentny efekt współdziałania ciała ze światłem słonecznym za oknem. W bliższej przestrzeni obłok pary nad filiżanką świeżo zaparzonej kawy. Sączący się delikatnie w górę by za chwilę zniknąć gdzieś w przestrzeni. Mocny aromat natarczywie wdzierający się w nozdrza. Pierwszy łyk. Niewzruszenie intensywny gorzki smak. Gorący kubek parzący palce.

Na zewnątrz świat budzący się do życia. Leniwe promienie porannego słońca delikatnie muskające zielone liście. Krople rosy ciężko chwiejące leniwie kołyszącym się kwiatem. Skupiające promienie niczym soczewka. Wiatr delikatnie muskając liście zmusza ich do chaotycznego tańca.

Trel ptaków niczym melodia poranka pozwala sądzić, że po cichej i spokojnej nocy świat ponownie budzi się...

Budzi się ten świat tylko my śpimy dalej. Przekonani o nadrzędności wszystkich naszych planów, myśli i działań. Przekonani o tym, że otoczenie musi się dostosować do nas. Nie musi.

Nie mam pewności że dzisiejszy pierwszy wdech jutro się powtórzy. 

Więc obserwuję ten świat budzący się do życia wokół zazdrośnie pojmując, że on tę pewność posiada.

Chwile

Dochodzimy czasem do momentu zwrotnego. Gdzie on się znajduje wie każdy nas. Nagle pewnego dnia w wysokie tony naszego jestestwa uderzy świa...