środa, 28 października 2020

28.10.20 - Epitafium dla G.

 Zagadka śmierci.

Nigdy nie umiałem i pewnie nigdy nie będę umiał zrozumieć jak znika życie. Gdy śmierć zabiera do swojego ogrodu istnienia, które zdawały się być wieczne. Niezniszczalne. Jak to jest gdy jednego dnia nie zastanawiając się nawet nad tym wyruszasz w swoją ostatnią podróż. Znikasz. Przestajesz istnieć. Zadziwiające jak bardzo śmierć najbliższej osoby zabiera z sobą nas samych. Najmniejsze i najbardziej oczywiste nagle staję się nieoczywiste. Oddech, spojrzenie, dotyk, tembr głosu, uśmiech. Wszystko co do tej pory zdawało nam się czymś tak bardzo oczywistym, nagle staje się boleśnie nieoczywiste. I ta świadomość wbija się w nasz umysł niczym trujący bluszcz. I nigdy nie puszcza.

Pozostaje stygnąca kawa na biurku. Nieposłana pościel, niewyprasowana koszula, niedokończona rozmowa, niezrealizowane plany. Pozostaje wytęsknione spojrzenie kogoś kto czeka w oknie, ocean miłości, której wszechmiar nigdy nie dobije do brzegu. Przygnębiająca i wszechogarniająca pustka. Najgorsza cisza. Tak strasznie statyczna. Gdy to wszystko do nas dotrze warto zadać sobie jedno pytanie.

Co zostało?

Tysiące wspomnień. Setki przedmiotów. Dziesiątki niedokończonych spraw. Jedno życie. Zbyt niedojrzałe by zrozumieć. Życie, którego źródło wyschło przedwcześnie.


Chwile

Dochodzimy czasem do momentu zwrotnego. Gdzie on się znajduje wie każdy nas. Nagle pewnego dnia w wysokie tony naszego jestestwa uderzy świa...