piątek, 25 lutego 2022

Czy jesteśmy gotowi być ludźmi?

 Kilka dni temu szaleniec zanegował europejski porządek. W swoim szaleństwie wypowiedział wojnę europejskiemu pokojowi, który z mniejszymi lub większymi przerwami królował na kontynencie nieprzerwanie od 1945 roku.  Dzisiejszy post będzie odnosił się do ostatnich wydarzeń na Ukrainie.

Zawsze miałem wrażenie że bezgranicznie ulegamy poczuciu fałszywego bezpieczeństwa spowodowanego brakiem konfliktu, który dotyczyłby by nas bezpośrednio. Ułuda pokoju bardzo szybko jest przyswajana przez pokolenia, które nie miały okazji doświadczyć wojny na własnej skórze. W tym mojego pokolenia. Urodzony w 1983 roku a więc dwa lata po wprowadzeniu stanu wojennego jedyne co pamiętam z mrocznych czasów słusznie minionych to jakieś urywane wspomnienia "kartek" i pierwszych wyborów. Mało. Wychowałem się w wolnym kraju, gdzie moje przemyślenia i poglądy mogłem w sposób wolny wygłaszać. Nigdy musiałem tak moi rodzice zastanawiać się, czy aby moje poglądy nie są przewrotne i mogę za chwilę być aresztowany za to co myślę i w co wierzę. Dla mojego pokolenia demokracja jest jak powietrze, którym oddychamy. Jest tak bardzo oczywista. My nie umiemy być niedemokratyczni. Nie znamy innej rzeczywistości.

W podobnym czasie co Polska oddaliła się od komunistycznej wizji świata Ukraina odzyskiwała swą niepodległość. W 1991 roku położenie geopolityczne naszych krajów znajdowało się w bardzo podobnym punkcie. 

Obserwowałem marsz Ukrainy po wolność od zrywu na Majdanie po dzień dzisiejszy. Naród ukraiński wybrał kierunek swojego rozwoju, który jednak nie był kierunkiem, który przewidywał moskiewski szaleniec. Po tym jak Ukraina zadeklarowała kierunek swojego rozwoju po stronie demokracji zachodu moskiewski szaleniec nie mógł tego znieść i naruszył integralność terytorialną swojego sąsiada. 

Sankcje zachodnich mocarstw były natychmiastowo niewystarczające. Nie jestem pewien czy prezydent Francji i kanclerz Niemiec nie mają świadomości, że na szybko zwoływane posiedzenia, rady, debaty nie mają wystarczającej siły rażenia w stosunku do moskiewskiego szaleńca. Niby jesteśmy z Ukraińcami ale jednak nie tak do końca. 

Podstawowym pytaniem, które powinniśmy sobie zadać w tym jakże trudnym momencie jest to na ile jesteśmy gotowi pomóc. Nie rząd, nie Unia Europejska, Czerwony Krzyż. Na ile jesteśmy pomóc my sami. Na ile jesteśmy ludźmi. Czy jesteśmy w stanie pojechać na granicę i pomagać uchodźcom dostać się do bezpiecznych miejsc. Czy jesteśmy gotowi być może otworzyć przed nimi drzwi swojego domu.

Dziś widząc bawiące się moje dzieci pomyślałem sobie, że gdzieś tam niedaleko jest pewnie podoba dwójka, która jeszcze kilka dni temu bawiła się śmiejąc się w niebogłosy. Dziś ta dwójka pewnie siedzi w schronie lub w najlepszym przypadku przekracza gdzieś granicę, by móc czuć się bezpiecznie. Wędrują gdzieś do nowego kraju, miejsca. Cała ich dotychczasowa historia zostaje gdzieś w tyle...

Dziś następuje test z naszego człowieczeństwa.  Czy je zdamy?

Chwile

Dochodzimy czasem do momentu zwrotnego. Gdzie on się znajduje wie każdy nas. Nagle pewnego dnia w wysokie tony naszego jestestwa uderzy świa...