Face-bóg?
Dochodzę niestety powoli do konkluzji, że portale społecznościowe sieją spustoszenie w relacjach międzyludzkich. Idea tego typu portali była taka, że miały ułatwiać komunikowanie miedzy ludźmi i tworzyć społeczność. Miast tego mamy do czynienia z oceanem na którym pływa setki tysięcy łódeczek bez ładu i składu. Wpadając od czasu do czasu na "fejsa" lub inszą "naszą klasę" mam wrażenie że dziewięćdziesiąt procent społeczności to ludzie którzy mówią sami do siebie. Wyrzucają jak mantrę jakieś stwierdzenia, linki, posty w nadzieji, że ktoś je skomentuje podczas gdy w rzeczywistoci większość ma to gdzieś. No bo co mnie może obchodzić wylewanie czyichś pomyj publicznie. Lub co mnie może obchodzić, że ktoś lubi coś co ktoś inny lubi, że ktoś inny napisał. Takie upraszczanie języka kojarzy mi się trochę ze stwierdzeniem typu: "Kali być głodny, Kali jeść słonia"... Spłycanie naszego przebogatego języka i zamykanie relacji międzyludzkich w w podniesionym kciuku spo...