czwartek, 28 listopada 2013

Powątpiewając w umysł

Kilka już tygodni zbieram się do napisania kilku słow wobec wydarzeń, które zaistniały medialnie. 11 listopada tego roku każdy święcił jak umiał najlepiej. Od kilku lat stopniowo dociera do mnie, że Polska dla mnie znaczy coś więcej niż kiedyś myślałem. Późno obudzony patriotyzm? Chyba nie. Patriotyzm to zbyt wielkie słowo. Patriotyzm w moim odczuciu jest swego rodzaju czynnym manifestowaniem, a nie biernymi przemyśleniami. Ni i o to czynne manifestowanie mi się rozchodzi. Ujrzawszy medialne doniesienia na temat wystąpień pewnych grup 11 listopada zrobiło mi się po prostu głupio i wstyd. Wstyd, że nie potrafimy docenić wartości wywalczonej wolności. W zaledwie dziewięćdziesiąt kilka lat po jej uzyskaniu potrafimy nie doceniać jej wartości. Doprawdy jest to zadziwiające. Pewnie nie napisałbym tego posta, gdyby nie dwoje białostockich działaczy czegoś tam, którzy podczas uroczystości z okazji listopada zasalutowali w sposób, który kojarzy mi się jedynie z hitlerowcazmi. Wiem, wiem - stare pozdrowienie rzymskich żołnierzy. śmiem jednak twierdzić, że nie takie były ich intencje. I właśnie takich zachowań nigdy w życiu nie będę w stanie pojąć ani zaakceptować. Jak można nazywać się patriotą a przy pomnikach żołnierzy unosić dłoń w geście w którym pozdrawiali się mordercy tychże żołnierzy?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Chwile

Dochodzimy czasem do momentu zwrotnego. Gdzie on się znajduje wie każdy nas. Nagle pewnego dnia w wysokie tony naszego jestestwa uderzy świa...