środa, 28 stycznia 2015

Komentarz do greckich wyborów

Witam po dłuższej przerwie.
Wczoraj Grecy dokonali wyboru. Wybór toczył się kiedzy innymi kolejnymi drakońskimi oszczędnościami by wyprowadzić gospodarkę ze spirali długu a między renegocjowaniem skali tych oszczędności z tymi którzy najmocniej się ich domagali.
Wygrała lewicowa partia, która chce renegocjacji. Nie jestem tym zdziwiony w żadnym stopniu. Naród wykończony cięciami ma dość. Oczywiście moim zdaniem nie będzie wielkiej różnicy w skali długu Grecji, który tak czy inaczej musi zostać zresktrukturyzowany (lub po Polsku spisany na straty, a przynajmniej jego część), gdyż Grecy nigdy nie będą go w stanie spłacić (podobnie jak część wielkich gospodarek światowych o czym się milczy z racji tego iż temat jest mało wygodny). Od kilku lat moje poglądy na ekonomię były utrzymane w tonie liberalnym, lecz ostatnio moje podejście się zmieniło. Zmieniło się pod kątem stosunku do obywateli. Myślę, że nie jest do końca tak, że to obywatele ponoszą odpowiedzialność za klęski ekonomiczne. Owszem - wybieramy rządy, które póżniej nas reprezentują w podejmowaniu decyzji makrogospodarczych, lecz ostatnie dekady przyniosły zmianę w poczuciu odpowiedzialności za kraj. Demokracja chociaż najlepszy z systemów, które dotychczas wymyślona ma swoje błędy. Politycy (święte Mikołaje - cyt. za prof. Balcerowiczem ;-) obiecują nam mannę z nieba by potem robić co im się żywnie podoba. Cierpi na tym ekonomia. O ile jeszcze polityk ma na tyle odwagi by podjąc niepopularną decyzję, które w dłuższym okresie wpłynie pozytywnie na państwo to dobrze. Gorzej, jeśli kadencyjność rządów jest motorem do niepodejmowania takich decyzji, by jak najdłużej utrzymać się przy władzy. Reformy im dłużej odwlekane tym są boleśniejsze, czego strasznie doświadcza Grecja,
Moją uwagę w kontekście greckich wyborów przykuwa co innego. Trzecią siłą polityczną Hellady została partia Złoty Świt, która bezpośrednio odwołuje się do skrajnego nacjonalizmu.
Odnajduję pewną parabolę historyczno-gospodarczą między Niemcami końca lat 20 a Grecją czasów obecnych. Na podatnym gruncie zawsze wyrastają skrajności. Grecy przyciśnięci kryzysem szukają winnych. Jako, że cały naród jest uciemiężony winnym musi być ktoś obcy, a najlepiej ktoś obcy, ktoś jest w środku, gdyż jest łatwy do namierzenia i zidentyfikowania. Personifikacja zła przybiera postać emigranta. I na tel fali wyrasta Złoty Świt.
Zresztą na fali z niezadowolenia z polityki imigracyjnej wznosi się w Wielkiej Brytanii Nigel Farage z jego Partią Niepodległości Zjednoczonego Królestwa (spekuluje się że w tegorocznych wyborach partia może zdobyć czołowe miejsce).
Sytuacja staje się o tyle przerażająca, że ruchy nacjonalistyczne w Europie nie tyle dochodzą do głosu o ile zaczynają nadawać ton debacie politycznej (vide Marie Le Pen).
Na usta cisną się słowa: "Boże broń nas przed taką wersją Europy - raz mieliśmy okazję jej zasmakować"...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Chwile

Dochodzimy czasem do momentu zwrotnego. Gdzie on się znajduje wie każdy nas. Nagle pewnego dnia w wysokie tony naszego jestestwa uderzy świa...