poniedziałek, 3 października 2016

Prawo samodecydowania o sobie - czarny protest




No dobra. Nie lubię udzielać się w sprawach, które moim zdaniem są sztucznie podsycane przez media by przykryć zdarzenia, które dzieją się gdzieś tam poza medialnym horyzontem.
Jeśli jednak chodzi o prawo do aborcji wyrażę swoje zdanie.
Z racji pewnie mojej lewicowej wrażliwości (lub jak prawdziwi patrioci wolą - lewackiej) mogę stanąć w tej kwestii tylko po jednej stronie. Po stronie ma się rozumieć kobiet, którym odmawia się prawa do decydowania o sobie. Obrońcy życia zrazu pośpieszą  z ciętą ripostą jak to decydowania o sobie? Jeśli kobieta jest w ciąży prawo powinno bronić życia nienarodzonego. Wobec tego mamy matkę i dziecko będące w konflikcie?
Zacznijmy od początku.
Jestem za pozostawieniem obecnej ustawy w takim kształcie w jaki została ona wypracowana lat temu naście. Nie powinniśmy zmieniać czegoś co zostało wypracowane na mocy porozumienia osiągniętego przez reprezentacje różnych poglądów.
To co ostatnimi czasy obserwowałem w debacie publicznej sprowadza się do przerzucania się argumentami skrajnymi. Kolega nawet zapytał mnie czy chcę by w Polsce było tak jak w Wielkiej Brytanii gdzie nastolatka zapisuje się na skrobankę "po udanym weekendzie".
Nie, nie chcę tego. Nie chcę również by kobieta mająca wybór śmierć lub urodzenie dziecka musiała wybierać śmierć. Nie chcę również by musiała urodzić dziecko , którego życie będzie pasmem cierpień jeśli choruje na nieuleczalną chorobę.
Obrońcy życia powinni raczej nazwać się obrońcami porodu, ponieważ wraz z porodem kończy się ich zainteresowanie życiem. Do momentu, gdy dziecko się urodzi mamy do czynienia z nagonką na matkę, która śmie choćby myśleć o aborcji. Po pojawieniu się dziecka na świecie obrońcy porodu znikają jak mgła.
Kościół rozumiem, że musi przyjąć taką a nie inną postawę ponieważ nie ma innego wyjścia. Niewielu wszak księży miało problem z porodem. Chociaż podejrzewam, że inne byłoby podejście do drażliwych społecznie tematów gdyby księża przynajmniej zakładali rodziny. Nigdy nie mogłem pojąć jak można komuś mówić jak powinno wyglądać życie rodzinne samemu rodziny nie posiadając. w moich oczach niejako dyskredytuje to księży. To tak jakbym uczył kogoś jeździć samochodem nie posiadając prawa jazdy.
Wracając do meritum - uważam, że przyjecie przez sejm projektu na temat całkowitego zakazu aborcji byłoby tyle nieludzkim co nikczemnym zachowaniem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Chwile

Dochodzimy czasem do momentu zwrotnego. Gdzie on się znajduje wie każdy nas. Nagle pewnego dnia w wysokie tony naszego jestestwa uderzy świa...