czwartek, 10 grudnia 2020

Bezczynność

 Przyglądam się upadkowi i nie jestem w stanie wykonać żadnego nawet najmniejszego gestu. Oglądam upadek z pozycji widza, gdy cała okoliczność woła (lub wręcz wykrzykuje mi prosto w twarz), że jestem częścią odsłony tego dramatu.

Tymczasem ja znieczulony swoją biernością mogę tylko biernie analizować sytuację, która się rozgrywa na moich oczach...

Zastanawiam się ilu z nas miało w swoim życiu moment kiedy biernie przyglądając się ponuremu spektaklowi życia śniło o tym by mieć wpływ na dalsze koleje losu mając pełną świadomość, że rzeczywistość kpi z naszych pragnień w sposób tym bardziej przytłaczający im bardziej oszukujemy się iż mamy realny wpływ na jego koleje. 

Gdzieś w oddali majaczy sen o potędzę naszego jestestwa lub też tym czym karmiono nas przez wieki o naszej nadzwyczajności. Tymczasem zachodzące słońce w bulwersujący sposób uświadamia mi, że czeluść naszej maleńkiej bezużyteczności rozszerza swoje źrenice gdy tylko upadamy po raz kolejny.

Czekam, czekam, Czekam... Kroplą drążę kamień. Niepomny słów,  


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Być może właśnie teraz...

 Miałem pewną myśl, którą chciałbym uchwycić i napisać o niej właśnie tutaj... Spędzając czas porannego dnia weekendu z rodziną w łożku zada...