Opus Hereticum 1

 "Wolności moja śniłem, że wziąłem z Tobą ślub"

Zostaliśmy wychowaniu w poczuciu poddania i wstydu. Wstydu wobec własnej natury i poddania wobec bóstwa, które niczym pasożyt żerują na nas w celu przetrwania.

Pamiętam, że od czasów bycia bardzo młodym człowiekiem nie wystarczało mi " bo tak" jako odpowiedź na nęcące mnie pytania. Gdzieś w głebi mnie tkwiła ta niepokorna, rebeliancka świadomość bycia w opozycji do tego co widziałem. 

Obserwowane obrazy uczęszczających na niedzielne msze ludzi, kłóciły się z tym co obserwowałem na co dzień wokół. Tych nieprzychylnych, nieuczciwych, zawistnych ludzi, dla których żródło szczęścia stanowiło to że komuś powinie się noga. Być może taki jest katolicyzm w polskiej postaci. Innego jako dziecko nie widziałem. Do dziś trapi mnie rozdwojenie jaźni tych, którzy potrafią złorzeczyć bliźniemu idąc jednocześnie ze złożonymi rączkami do komunii podczas mszy. 

Katolicyzm wychowuje dwulicowe społeczeństwo. Im większy jego wpływ na życie społeczeństwa tym mniejsze zaufanie społeczne. 

Obserwuję ostatnimi czasy debatę, która toczy się w Polsce na temat nowych zajęć jakim jest Edukacja Zdrowotna. Obserwuję paniczną reakcję kk, który wystosowuje list do wiernych w dniu 06.09.25, w którym znajduje się wiele bardzo ciekawych jednak niewiele mających wspólnych z rzeczywistością twierdzeń.

"Zdolność do wyrzeczeń, o której mówi Jezus, zakłada wewnętrzną wolność i umiejętność zachowania dojrzałego dystansu wobec osób i rzeczy, a także umiejętność panowania nad sobą i wolność od uzależnień. Właśnie tego uczy religia w szkole – wolności serca, samodyscypliny i umiejętności panowania nad sobą, bez których trudno dziś uchronić się przed zniewoleniem różnymi rodzajami uzależnień. " piszą biskupi. Piękne słowa o znajdowaniu dystansu wobec siebie i rzeczy nie znajduje jednak odbicia w rzeczywistości kościoła w Polsce. Pisząc o zdystansowaniu się wobec materializmu purpuraci przekraczają kolejną granicę bezczelności. Zdystansowanie wobec materializmu oczywiście, jednak dotyczy to tylko wiernych. Nie ich samych. Oni sami zdaje się pominęli w logice rozumowania to o czym mówił Jezus, a mianowicie, że łatwiej będzie wielbładowi przejść przez ucho igiele niż bogatemu dostać się do raju. Pisząc o samodyscyplinie pomijają jednak fundamentalny problem jaki tkwi w tej organizacji od wielu wieków. Władza, do której ciągnie kościół od początków jego działalności. To jest główne uzależnienie kościoła katolickiego. A utrata tej władzy boli bardziej niż cokolwiek innego. I właśnie w tej debacie tylko o to chodzi. O władzę. Nad rzędem duszyczek, które można jeszcze ulepić jak plastelinę. 

Religia jest rakiem, który toczy społeczeństwo. Nie jest łatwo się z niej uwolnić. Tysiące lat doświadczenia w kontrolowaniu mas jest jednak wartością dodaną w tej instytucji. Warto jednak zdobyć się na odwagę i wziąć odpowiedzialność za własne życie w swoje ręcę. Kościół  nie ma i nigdy nie miał monopolu na wartości. Dobro nie jest i nigdy nie było katolickie. Dobro i współczucie dla drugiego człowieka jest ludzkie, choć kk chiałby pewnie inaczej. 

Dlatego też drogi czytelniku jeśli w pewnym momencie czytania tegoż wpisu zadasz sobie pytanie o to czy ty też jesteś w stanie uwolnić się od ponad tysiącletniej indokrynacji i zbudować swój system wartości o poszanowanie drugiego człowieka, to pozostanę szczęśliwym blogerem.

Przestrzegam jednak wszystkich przed oddaniem władzy innemu władcy. Jedynym i niepodzielnym władcą w naszym życiu powinniśby być my sami. Odchodząc od religii nieposzukujmy w zastępstwie tych, którzy wiedzą lepiej naczym polega życie i jak mamy je przeżyć. Ci, którzy wiedzą lepiej szukają jedynie sposobu kontroli. 

Wolność nie jest oddaniem się kolejnemu władcy. Wolność jest odpowiedzialnościa za wałsne jestestwo. Wolność jest szaleństwem i epopeją życie. Pochwałą istnienia w jego najpiękniejszej formie. 

Idźcie i bądźcie wolni.



Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Na początku zrozum, że umierasz

Metal

Straty