niedziela, 9 sierpnia 2009

POCZTÓWKA Z WOODSTOCK'U


Pamiętam, że był rok 2001. Żary. Kolejny z Przystanków Woodstock organizowany przez Owsiaka i jego ekipę. Pierwszy Woodstock na który postanowiłem pojechac. Wspólnie z kumplami spakowalismy plecaki i ruszylismy pociagiem na festiwal. Byl to dla mnie pierwszy wypad w dalsza droge. Procz muzyki nie wiedzialem czego sie spodziewac. Liczylem na wiele. Jako, ze bylem 18-letnim mieszkancem malutkiej wioski gdzies w Polsce kazdy koncert byl dla mnie wydarzeniem. To co spotkalem z Żarach przeszlo moje najsmielsze oczekiwania. Hasła: "PRZYJAŹŃ, MIŁOSC, MUZYKA" rzeczywiscie tam byly jak najbardziej na miejscu. Spotkalem kilkaset tysiecy ludzi podobnych do mnie. Kilkaset tysiecy ludzi, ktorych polaczyly podobne wartosci, upodobania, spojrzenie na swiat...
Rok pozniej pojechalem, bo musialem :-) Miesiac przed Woodstockiem rozpoczely sie planowania, niecierpliwe zerkanie na kalendarz, spotkania z kumplami by wszystko ustalic... Podobnie bylo w kolejnych latach. W 2005 ruszalem na WOOD'A z nastawieniem, ze oto wlasnie dane jest mi przezywac po raz kolejny to co przezywalem kilka razy juz wczesniej. Rok 2006 bez Woodstock'u. Telefony do znajomych
"jak jest?", "ile ludzi?", "kto gra?", nerwowe ogladanie transmisji w necie i tv. Cialem bylem tu, duchem tam. Wiedzialem jednak, ze kiedys trzeba zrobic przerwe by nabrac dystansu, by nie odbierac tego zbyt emocjonalnie.
I oto nastal rok 2009. Kolejny Woostock na ktorym mialem sie pojawic. Byla niepewnosc. Zycie sie zmienilo. Czasy sie zmienily. Jak to odbiore? Jak wazne bedzie dla mnie cos co bylo niegdys jedna z najwazniejszych rzeczy? Tak wiec pelen obaw wyruszylem pociagiem ze znajomymi do Kostrzyna. I spotkalem. "MILOSC, PRZYAZN, MUZYKE". Spotkalem znajomych. Wielu z nich sie zmienilo. Maja swoje rodziny, żony, czasem dzieci. Jednak są to ci sami ludzie, ktorzy kiedys gnali jak szaleni na pociag by jechac na festiwal, na ktorym ujrza setki tysiecy im podobnych, ci ludzie ktorzy mimo uplywu lat przyjadu tu jeszcze i jeszcze gdy tylko nadarzy sie okazja. Poznalem ciekawych ludzi, z ktorymi moglismy poruszac tematy dla nas wazne.
A muzycznie... no coż. Nigdy chyba nie zdarzylo mi sie jeszcze zebym byl przynajmniej na polowie koncertow, ale zawsze byl taki jeden jedyny, szczegolny.
W 2001 wrzeszczalem pod scena "I tak warto życ" razem z Raz Dwa Trzy, w 2002 pytalem "czy mam byc twardy jak bruk?" razem ze Sweet Noise. Pamietam jak wsluchiwalem sie sie w "Nadzieję" Iry wykonaną przez Ewelinę Flintę, "Moją i Twoją nadzieję" Heya oraz "Victorię" Dżemu i widzac tysiace ludzi wokól slyszalem glos pokolenia, ktore ma cos do powiedzenia i teraz wlasnie chce to wykrzyczec. "To my! Nie jestesmy sami! Teraz juz musicie nas uslyszec!". Dla mnie to tresc Woodstocku.
P.S. Specjalne pozdrowienia dla ludzi, którzy utwierdzili mie w przekonaniu że naprawde warto jeździc na Woodstock - Darwin, Myqu + 400 000 ludzi :-))

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Chwile

Dochodzimy czasem do momentu zwrotnego. Gdzie on się znajduje wie każdy nas. Nagle pewnego dnia w wysokie tony naszego jestestwa uderzy świa...