sobota, 8 maja 2010

Przypadek grecki

Oj porobiło się ostatnimi czasy...
Nigdy nie myślałem nad tym, że jakieś państwo może zbankrutować. Określenie to egzystowało w moim umyśle zarezerwowane raczej dla organizacji typowo nastawionych na generowanie zysków jak np.banki. Jednakże ostatnie czasy światowego kryzysu pozwoliły mi zweryfikować moje, jakże mylne, pojęcie na temat bankructwa. A więc pierwsza była bodajże Litwa. To tam zdano sobie sprawę że istnieje ryzyko niewypłacalności kraju. Dalej była Łotwa. Po kilku miesiącach po wprowadzeniu drastycznych planów oszczędnościowych w tychże państwach zdołano uniknąć jednak czarnego scenariusza. Teraz mamy Grecję...
Grecki rząd nie ma już wyjścia i musi natychmiast wprowadzać plan ratowania kraju przed zapaścią finansową. Oprócz Greków do skarbonki dorzucą także inne państwa eurostrefy. Dorzucą bo nie mają wyjścia. Dorzucą by ratować siebie samych. Kiedyś byłem zwolennikiem szybkiego wprowadzenia eurowaluty w Polsce, dziś już takim wielkim zwolennikiem. Może to trochę dziwne ale obecna sytuacja przywołuje mi na myśl Marksa i Engelsa i ich "Manifest Komunistyczny". Oni również mieli wizję stworzenia pewnej wspólnoty. Problem jednak w tym, że była tylko idea. Idee są pojęciem filozoficznym który w skrócie można określić jako niematerialny byt istniejący poza rzeczywistością i stanowiący nasze wyobrażenie o bycie doskonałym. Marks i Engels (nie tylko zresztą oni - w historii znalazło się wielu, którzy mieli wizję pewnego ładu) mieli wizję ustroju, który okazałby się lepszy od dotychczasowych. Świat w którym żyjemy nie jest jednak bytem doskonałym, a najlepszym z możliwych (co nie jest równoznaczne) i ustrój ten nie sprawdził się o czym wszysycy (mam nadzieję) wiemy. Podobnie uważam jest z Unią Europejską. Nie chcę przez to powiedzieć, że Unia jest utopijną wizją. Jest wizją w moim mniemaniu sprawiedliwą do której powinniśmy dążyć, aczkolwiek jej twórcy i ludzie odpowiedzialni za jej kształtowanie nie uwzględnili wszystkich okoliczności mogących wystąpić. Mam nadzieję, że gdy kryzys przeminie nastąpią zmiany które wykluczą możliwość ekonomicznego żeru jednego państwa na drugim.
Kolejną sprawą jest postawa samych obywateli. Troszkę dziwi mnie postawa Greków, którzy nie godzą się na reformy, które proponuje rząd. Rozumiem, że każde próby zabrania społeczeństwu przywilejów spotka się z oburzeniem tegoż społeczeństwa jednakoż moje wyobrażenie społeczeństwa obywatelskiego skłania mnie do stwierdzenia, że społeczeństwo które było odbiorcą powinno czuć się współwinne i współodpowiedzialne tego co się wydarzyło. Tymczasem takiej współodpowiedzialności nie widzę. Zdaję sobie sprawę oczywiście z tego, że to klasa polityczna powinna czuć się najbardziej odpowiedzialna za to co się stało i dążyć do naprawienia błędów. Błędom powinno się zapobiegać u samego źródła (tutaj widzę rolę polityków), aczkolwiek jeśli już błędy zostały dokonane i potrzeba je naprawić to musi to nastąpić za społecznym przyzwoleniem i akceptacją. I tutaj właśnie tkwi ogromna rola społeczeństwa. Społeczeństwa odpowiedzialnego warto dodać.
Problem Grecji uświadomił mi że i Polska, która wszak daleka jest od problemów z którymi muszą borykać się Grecy powinna zacząć naprawiać swoje finanse publiczne. Nie wolno nam okłamywać samych siebie. Nie wolno klasie politycznej okłamywać społeczeństwa, że wszystko zostanie nam dane a nic w zamian nie będzie się od nas żądać. Jak powiedział prof.Leszek Balcerowicz "powinniśmy przestać wierzyć świętym Mikołajom".

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Daj sobie szansę

 Miałem zamiar pisać tutaj częściej, ale niestety nie zrobiłem tego iw 224 roku jest to mój pierwszy wpis. Ma to swoje negatywne strony. Za ...