środa, 28 sierpnia 2013

Komantarz do spraw bieżących

Niestety... Miałem tę nieprzyjemność oglądać program informacyjny. Nasuwa mi się kilka przemyśleń, które wrzucam tutaj. A więc 460 wybrańców narodu debatowało na Wiejskiej w sprawie budżetu. Minister finansów przyznał, że się pomylił. Szacunek. Lecz to co powiedział chwilę później zmusza mnie do powątpiewania w jego zdolności logicznego myślenia. "...ale inni też się pomylili". Wow, no to po takim argumencie człowiek może naprawdę odetchnąć. Minister Finansów dużego państwa europejskiego argumentuje (czy był to argument czy też próba stworzenia tła dla danej sytuacji nie wiem) swoją pomyłkę, pomyłką innych. Jakich my czasów doczekaliśmy. Nie tak dawno chwaliliśmy się, że jesteśmy Zieloną Wyspą. Śmiem twierdzić, że gdyby i w Polsce recesja się pojawiła to bylibyśmy Czerwoną Wyspą, ale idąc tropem myślenia Jacka Vincenta Rostowskiego "inni też byli czerwoną wyspą"... Druga sprawa. Wszystkie media przytaczały rocznicę słynnego przemówienia Martina Lutera Kinga, które na trwale wpisało się w historię walki z rasizmem i dyskryminacją. Przy tej okazji wypowiadali się różni uczeni. Jedna wypowiedź zwróciła szczególnie moją uwagę. Facet powiedział, że w Polsce nie mamy nikogo wśród polityków kto w ciągu ostatnich dwudziestu lat powiedziałby coś co stanowiłoby swego rodzaju ideologiczną deklarację (nie pamiętam dokładnych słów, ale sens był mniej więcej taki). Powodem takiej sytuacji jest fakt, że zamykamy się poniekąd na własne życzenia w naszej zaściankowości. Dążymy do tego by być traktowani jako kraj z którym się powinno liczyć na świecie, tymczasem koncentrujemy się na naszym własnym podwórku, a rzeczy które dzieją się na świecie to sprawy drugorzędne, mniej istotne. Wg mnie taka sytuacja powinna się zmienić o 180 stopni. Polska polityka powinna przedefiniować swe priorytety i mniej zajmować się sama sobą a więcej zajmować się problemami, które mają pośredni lub bezpośredni wpływ na nasze życie. Coraz więcej niestety słyszę informacji na temat tego kto komu kiedy i co powiedział, kto kogo gdzie ma a kogo nie ma, kto nie powinien mówić tego co mówi, a kto powinien. Ludzie! Ogarnijcie się. Sprawiacie, że wasza obecność na szklanym ekranie przyprawia o mdłości. No i ostatnia sprawa, która poniekąd nawiązuje do sprawy numer dwa. Odbyły się wybory na prezesa partii PO. Najważniejsze, co zrozumiałe była walka dwóch kandydatów. lecz jest coś co nie daje mi spokoju. Frekwencja. Jak partia rządząca może mieć moralne prawo do nakłaniania obywateli do pójścia do wyborów podczas gdy w jej własnych szeregach tylko połowa członków była zainteresowana wyborem najważniejszego stanowiska w partii. Na litość boską! Jeżeli ktoś zapisuje się do partii, to chyba dlatego, że w jakiś sposób identyfikuje się z tym co dana partia głosi. Wydaje mi się, że połowa która nie zagłosowała to po prostu aparatczycy, którzy są w partii by mieć z tego jakieś korzyści. To tyle. Idę spać.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Daj sobie szansę

 Miałem zamiar pisać tutaj częściej, ale niestety nie zrobiłem tego iw 224 roku jest to mój pierwszy wpis. Ma to swoje negatywne strony. Za ...