sobota, 22 sierpnia 2020

Panta Rei



 Minęło sporo czasu od ostatniego wpisu. Wiele okazji do przemyśleń. Mimo nakazów, zakazów i szalejącej wokół pandemii strachu i wirusa sytuacja pozwoliła nam na skorzystanie z długo wyczekiwanego i planowanego urlopu. 

Przy każdych odwiedzinach ojczyzny pojawiały się pytania i przemyślenia na temat słuszności podjęcia decyzji o życiu na emigracji. Z upływem czasu pytanie na temat słuszności przerodziło się jednak w przekonanie na temat słuszności. Kiedyś odkryłem, że umysł potrafi sprytnie oszukiwać. W momencie gdy w jakimś miejscu spędzam czas wypoczywając to mimowolnie utożsamiam to miejsce z przyjemnością. Tak odkryłem kilka lat temu, że lubiłem być w Polsce, ponieważ każdy pobyt wiązał się z urlopem. I później zrozumiałem, że gdybym miał pracować i żyć w ojczyźnie to moja percepcja szybko uległaby zmianie. Tym niemniej miło jest odwiedzić kraj i zobaczyć w szczególności rodzinę, również znajomych.

Strasznie się ten nasz kraj przez ostatnie piętnaście lat zmienił. W szczególności polska wieś. Kiedyś widziałem w niej takie brzydkie kaczątko, które teraz przemieniło się w łabędzia. Strasznie fajnie jest widzieć, że kraj brnie do przodu ku jakiejś lepszej przyszłości. Nie mam zamiaru dziś pisać w kontekście politycznym, ale chciałbym zaznaczyć, że fakt iż nasz kraj pięknieje jest przede wszystkim zasługą jego obywateli. Wyborców wszystkich opcji politycznych. A także lewaków, prawaków, gejów, lesbijek, konfederatów, imigrantów, wszechpolaków, emerytów i nie emerytów, łysych i kudłatych. Politycy nie pomagają w tym kontekście zbyt wiele. Raczej przeszkadzają. Podejrzewam, że gdyby uwolnić w Polsce kreatywność i zerwać kajdan administracyno-urzędniczy bylibyśmy w jeszcze lepszej sytuacji.

Wracam do tematu.

Zmienia się wszystko. Wokół świat nie jest statyczny. Pewnie mało to odkrywcze. Chciałem jednak o tym napisać ponieważ za każdym razem podczas odwiedzin ojczyzny zauważam jak bardzo ten świat jest dynamiczny. Za prawie każdym razem odwiedzam prawie nową rzeczywistość. Ludzie się zmieniają (w kontekście polityczno-społecznym - pamiętam takie czasy kiedy znajomi nie kłócili się na temat polityki, teraz zauważam że jest to temat strasznie wrażliwy). Dzieci, które jeszcze nie dawno same wyciągały rękę w poszukiwaniu pomocy dziś wyciągają rękę same ofiarując pomoc. Rodzice którzy niedawno byli ostoją siły i wulkanem energii dziś już tej energii nie mają. Wszystko płynie, wszystko się zmienia. Czasem jednak można w tej płynącej nieustannie rzece zacumować na chwilę do brzegu i spotkać ludzi, którzy również na chwilę przycumowali. Kiedyś napisałem na blogu o spotkaniu ludzi z liceum. Było to z jakieś 10 lat temu. W tym roku udało się ponownie. Z bagażem kolejnych lat spotkaliśmy się ponownie by cieszyć się z naszego towarzystwa. I po raz kolejny żałuję że musieliśmy czekać na to spotkanie wiele lat. 



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Być może właśnie teraz...

 Miałem pewną myśl, którą chciałbym uchwycić i napisać o niej właśnie tutaj... Spędzając czas porannego dnia weekendu z rodziną w łożku zada...