niedziela, 15 listopada 2009

ZAPACH KOLORU


Dzisiejszy post mial nie powstac, jednakoz po dluzszym przemysleniu doszedlem do wniosku, ze warto jednak go napisac. A dotyczyc bedzie rasizmu.
Mialem kilka dni temu niebywala nieprzyjemnosc konwersacji z osoba, ktorej nie podejrzewalbym o rasizm a ktora podczas luznej konwersacji bardzo jasno i jednolicie wylozyla swoje poglady na temat czarnoskorych i Zydow.
Rozmawiajac o ludzich odmiennego koloru skory osoba ta stwierdzila, ze "brzydzi sie stawac obok czarnoskorego bo jej sie wydaje ze czarnoskorzy tak jakby smierdza...a w ogole to Zydzi i murzyni to jacys tacy fuj...".
Wobec jawnego rasizmu lub inszych przejawow ksenofobobii nie umiem rozmawiac nie tonujac swoich emocji w zwiazku z czym zanim podjalem temat musialem opanowac mimowolne drzenie rak.
Po dluzszej chwili powiedzialem ow osobie, ze lat temu 70 pewien austriak z tych samych powodow usmiercil kilka milionow w obozach zaglady, na co ona oswiadczyla, ze ona takiego zamiaru nie ma...
Tyle jesli chodzi o fakty.
W 1939 roku wybuchla woja, ktora pochlonela miliony ofiar. Byla to wojna ktorej korzeni nalezy szukac w ksenofobii i rasizmie wlasnie. Uczymy sie o niej na lekcjach historii. Wpaja sie nam do glow, ze wojna ta byla zlem i ze wojna w ogole zlem jest.
Uczymy sie faktow, dat, imion bohaterow, nazw miejscowosci w ktorych rozgrywaly sie bitwy. I co? Ano nic - nie uczy nas to niczego, kompletnie. Narod, ktorego II wojna swiatowa tak strasznie doswiadczyla nie zdaje swojego testu z tolerancji. To my - Polacy - powinnismy byc przykladem dla innych narodow w kwestii walki z nietolerancja, rasizmem i wszelkimi innymi formami ksenofobicznego plugastwa. Ogarnia mnie wiec ogromny gniew, gdy slysze slowa jak te cytowane powyzej od osoby, ktorej rodzice pamietali horror drugiej wojny swiatowej.
Ja mialem to szczescie, ze w liceum historii uczyla mnie osoba, dla ktorej historia nie byla jedynie wkuwaniem dat, imion i nazw miejscowosci ale tez, a moze i glownie nauka o wyciaganiu wnioskow. Na coz znac mi imiona bohaterow, jesli nie zrozumiem etosu walki ktora Ci bohaterowie toczyli.
Czesto zastanawiam sie gdzie tkwi sedno tego problemu. Ogromna czesc winy lezy po stronie nas samych. Spoleczenstwo nie czuje na swoich ramionach odpowiedzialnosci za krzewienie postaw pozytywnych etycznie. Jest to jednak problem glebszy i bardziej zlozony jako ze dotyczy on nie tylko postawy spoleczenstwa w tej jednej kwestii a raczej postawy spoleczenstwa wobec problemu odpowiedzialnosci w ogole. Spoleczenstwo nie jest juz takie jak kiedys. Mniej jest juz zbiorowoscia spoleczna, a bardziej zbiorem jednostek o cechach wyraznie aspolecznych lub spolecznie obojetnych.
Mysle jednak, ze wieksza wina lezy po stronie tych, ktorzy biora odpowiedzialnosc za wspoltworzenie naszej rzeczywistosci. Znam przynajmniej kilka powodow ktore utwierdzaja mnie w tym przekonaniu. Po pierwsze (do czego nawiazalem juz wczesnie) nauka historii w naszym pieknym kraju. Moim zdaniem jest zbyt podrecznikowa, dzieki czemu miast ciekawic zwyczajnie nudzi. Po drugie system nauczania nie wymaga bysmy uzywali wyobrazni a pamieci. A szkoda bo gdyby wiekszy nacisk polozono na wyobraznie, to smiem twierdzic ze zupelnie inne byloby podejscie do penych zjawisk.
Nauka historii to jedno. Nauczanie spoleczenstwa to z kolei proces, ktory nastepuje bardzo powoli dzieki codziennemu zyciu (obcowanie z mediami, z innymi ludzmi, itp.).
Jak zatem spoleczenstwo ma uczyc sie tolerancji, gdy ludzie tacy jak ojciec dyrektor moga powiedziec o czarnoskorym zakonniku, ze sie nie umyl ku uciesze malo inteligentnej publiki i nie spotyka go za to zadna kara, a przeciez artykul 257 kodeksu karnego stanowi, ze:
"Kto publicznie znieważa grupę ludności albo poszczególną osobę z powodu jej przynależności narodowej, etnicznej, rasowej, wyznaniowej albo z powodu jej bezwyznaniowości lub z takich powodów narusza nietykalność cielesną innej osoby,
podlega karze pozbawienia wolności do lat 3".
Przyklady mozna mnozyc. Pamietam gdy kiedys ze znajomym widzielismy dwoch calujacych sie gejow. Nie powiem, zeby dla mnie taki widok byl codziennoscia, jednakze nie ustosunkowalem sie do tego zdarzenia podczas gdy znajomy powiedzial, ze takich to by najlepiej powiesil. Jakiez bylo moje zdziwienie gdy w niedziele rano ujrzalem go w nowoupranych spodniach, ogolonego, uczesanego maszerujacego do kosciola...
Obowiazek walki z plugawa nietolerancja spoczywa na kazdym z nas, obojetnie czy jest to urzednik panstwowy, ksiadz czy zwykly obywatel.
Dlatego tez probuje ten moj kawaleczek swiata rozswietlic, gdy robi sie zbyt mroczny...

1 komentarz:

  1. Polacy mieszkajacy poza granicami (i nie tylko) bardzo sa wrazliwy na rasizm w ich kierunku. Bardzo czesto wmawiaja sobie za sa dyskryminowani,podczas gdy sami zamykaja sie skorupach i nie dopuszczaja wogole do siebie innych kultur,innych pogladow,tradycji itp...
    Tak strasznie boja sie rasizmu a sami sa chyba najwiekszymi rasistami.
    Najbardziej drazni mnie jak osoby mieszkajace w Anglii narzekaja na lekarzy Hindusow! Albo dziewczyny,ktore mowia,cytuje:,,jakby mi jakis ,,ciapak,, mial porod odbierac to bym sie zabila,, Znam nawet osoby ktore pojechaly do Polski rodzic,z obawy ze tu nie zajma sie nimi tak dobrze...Kompletna bzdura!
    Mi i mojemu dziecku tki Hinduski lekarz uratowal zycie. Wogole uwazam ze jest to kultura tak stara ze przez wieki nabyli duzo wieksza wiedze na temat lecznictwa,zwlaszcza naturalnego niz my w Europie.
    iz@

    OdpowiedzUsuń

Chwile

Dochodzimy czasem do momentu zwrotnego. Gdzie on się znajduje wie każdy nas. Nagle pewnego dnia w wysokie tony naszego jestestwa uderzy świa...