środa, 11 grudnia 2019

Dorosłe dzieci

Był kiedyś taki kawałek zespołu Turbo pt. "Dorosłe dzieci".

Dziś o takich właśnie dorosłych (lub i nie do końca) dzieciach będzie.

Podczas kilku rozmów, które miałem okazję przeprowadzić z różnymi ludźmi z bliższego lub dalszego grona natknąłem się na ten sam problem. Ludzi, którzy wkroczyli w dorosłość i w jakimś sobie jedynie wiadomym celu byli przekonani o tym, że rodzice mają święty obowiązek im pomagać, ponieważ taka jest naturalna kolej rzeczy. Jako, że mój pogląd w tym temacie jest bardzo wyraźny postanowiłem napisać o tym na blogu.
* * *
Niegdyś zaczytany byłem we wszystkim co wychodziło spod pióra prof. Marii Szyszkowskiej. Zapytana kiedyś dlaczego nie ma dzieci odpowiedziała, że wg niej rodzicielstwo nie jest dla każdego. Ona uważa siebie za osobę której rodzicielstwo nie jest pisane. Wychodziła z założenia, że nie chce mieć dzieci, którzy całe życie będą uważali, że to im się coś należy za to że zostali poczęci, a rodzicom nie należy się nic.
* * *
Będąc ojcem dwójki chłopców i będąc sam dzieckiem mam prawo do wyrażenia swojej opinii na ten temat.
* * *
Rodzicielstwo to doprawdy magiczna sprawa. Metafizyka w swej najczystszej postaci. Nagle w pewnym momencie podejmujecie decyzję, że oto nadeszła chwila, kiedy powołacie nowe istnienie na ten świat. Gwoli ścisłości - to rodzice decydują, nie dzieci. Dzieci pojawiają jako efekt decyzji dwojga dorosłych ludzi. Oni w tej kwestii nie maja nic do powiedzenia.
I gdy już nadejdzie ten moment od którego nie ma odwrotu nagle wkracza kolejne istnienie w dotąd zorganizowane życie. I wprowadza chaos. I rodzice próbują się odnaleźć. Zawieracie niepisaną umowę. Dziecko opowiada Ci o świecie takim jakim widzi, ty opowiadasz mu o tym co widzisz ty - jako osoba dorosła. Znajdujecie swoje trajektorie. I nimi podążanie. I nagle okazuje sięe ten mały człowiek, który jeszcze chwilę temu zasypiał w Twoich ramionach posiada osobowość i charakter. Zderzają się światy. Następuję wybuch supernowej. Budzi się do życia kolejny gwiazdozbiór mysłi, przekonań, strachów, nadziei... Dotąd mały promyk światła zionie ogniem niczym smok. Patrzysz na to wszystko i z jednej strony zdajesz sobie sprawę, że oto na Twoich oczach pęka skorupa bezpieczeństwa otaczająca Twoje maleństwo. I tutaj dotykam sedna. Są dwie ścieżki wyboru. Pierwsza - próbujesz osłonić swoje dziecko przed każdym potencjalnym zagrożeniem i martwisz się kiedy nadejdzie kolejne, lub - i to jest ścieżka numer dwa - stajesz na uboczu i patrzysz jak to małe stworzenie potyka się i upada raz za razem, ale nadal stoisz z boku bo wierzysz, że nauka latania wymaga upadków.... 
* * *
Słyszę czasem o "dorosłych dzieciach" którzy zapomnieli, że są dorośli. Słyszę czasem stwierdzenia, od dorosłych dzieci, że rodzice powinni być u ich boku i im pomagać, bo oni sami dopiero co wchodzą w dorosłość. Zawsze wtedy myślę o tym co ja otrzymałem od moich rodziców. Dwie najważniejsze rzeczy, które może otrzymać dziecko od swoich rodziców - życie i wychowanie. Gdyby nie ich decyzja o powołaniu mnie do życia nie uświadczyłbym dziś miliona najwspanialszych chwil w moim życiu. Gdyby, nie silna determinacja w kwestii wychowania nie wiedziałbym którą wybrać ścieżkę. Jedną z chwil, które wspomnę do końca swoich dni będzie moment kiedy znalazlem się na zakręcie trudnych chwil. Otrzymałem wtedy sms-a o treści: "Jesteśmy z Tobą". Nikt nie trzymał mnie za rękę, nikt nie pokazał którą wybrać drogę, za to moja mama wysłała sms-a. Wystarczyło.
Czasem rozmawiając z Olivierem pyta mnie dlaczego pozwalam mu podejmować błędne decyzje wiedząc o tym, że są błędne. Tłumaczę mu wtedy, że chcę by umiał być samodzielny. A samodzielność to umiejętność wyciągania wniosków  z błędów. Nie złapię Cię, gdy będziesz upadał, ale, choć będę odczuwał ból pozwolę Tobie upaść i będę przy Tobie gdy będziesz próbował się podnieść.
* * *
Gdy słyszę o dorosłych dzieciach, którzy mówią, że obowiązkiem rodzica jest mu pomagać mam ochotę powiedzieć, że jego (jej) obowiązkiem jest dorosnąć. A dorastanie to zmierzenie się z przeciwnościami, które życie nam przynosi. Rodzice dorosłych dzieci powinni czerpać z życia garściami te chwile, których nie było dane im skosztować opiekując się dziećmi.

Rozjechał mi się temat, ale myśl przewodnia została zachowana.

Pozdrawiam

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Być może właśnie teraz...

 Miałem pewną myśl, którą chciałbym uchwycić i napisać o niej właśnie tutaj... Spędzając czas porannego dnia weekendu z rodziną w łożku zada...