Posty

Wyświetlanie postów z 2021

2022

 Coś się kończy, coś się zaczyna.  Istnieje niewidzialna trajektoria czasu po której mkniemy aż do momentu gdy nasz płomień zgaśnie. Niewiem jaka ona jest. Pewnie nikt nie wie. Jaki był 2021? Subiektywnie patrząc był całkiem niezły.  Życie składa się z wielu sfer i pewnie w każdej z nich zaszły mniejsze lub większe zmiany.  NAUKA Nauczyłem się, aby nie resuscytować relacji, które umierają śmiercią naturalną. Nauczyłem się, że o ile komuś na Tobie zależy i chce podtrzymywać z tobą kontakty to znajdzie na to sposób. A ci, którzy go nie znajdują... coż, życie jest tylko jedno i nawet na ratowanie najbliższych relacji nie warto go marnować jeśli jest to walka jednostronna. Z drugiej strony nauczyłem się, że czasem można na swojej drodze spotkać ludzi, którzy są inspirujący w tym jacy są. Nie trzeba być filozofem greckim, psychologiem lub nawet ekonomistą. Trzeba być szczerym i naturalnym w tym jakim się jest by być inspirować. Jest wielu ciekawych ludzi na świecie. ŚMIER...

Czy jutro umrzesz?

 Czy moment w którym czytasz ten wpis jest jednym z twoich ostatnich? Czy jutro nigdy nie nadejdzie? Czy dzień, który uważasz, ze jest nader oczywisty wcale się takim nie okaże.  Czy właśnie jutro umrzesz.  Tak ty!  Dla Ciebie właśnie piszę ten post! A teraz zróbmy małe podsumowanie Twoich ostatnich dni. W związku z tym, że jutro umrzesz i nigdy już nie będziesz istnieć zadaj sobie kilka ważnych moim zdaniem pytań. Pomyśl o tym, kto jest w Twoim życiu ważny. Czy każda z tych osób wie o tym, że jest dla Ciebie ważna. I nie idź proszę na skróty. Nie zakładaj, że wie. Zadaj sobie pytanie czy zrobiłaś (eś) wszystko, żeby te osoby były tego świadome? Czy najbardziej oczywiste wyznanie "Kocham Cię" jest tak bardzo oczywiste? Czy choć raz powiedziałaś (eś) najważniejszym osobom w Twoim życiu, że są dla Ciebie ważne. Czy słowa te zostały wypowiedziane niedawno. Czy zakładamy, że jesteśmy nieśmiertelni i nie umrzemy i nigdy nie mówimy tego co jest ważne. Czy mama lub tata wie...

Aeterna Rebellis

Określamy się.  Byt nas określa.  Nasze odbicie w lustrze.  Określamy siebie często. Czasami takie określenia nadają nam charakter naszego bytu na wiele lat. Być może na całe życie.  Nie jestem pewien dlaczego tak jest ale istnieją momenty w naszym życiu, które nakreślają scenariusz naszego określania się. Jestem przekonany o tym, że następuje to we wczesnym stadium naszego jestestwa gdy jesteśmy jeszcze młodzi. Gdzieś pewnie w okolicach bycia nastolatkiem. Wtedy to pojawia się w naszym istnieniu wielka niewiadoma dotycząca naszego istnienia i staramy się to na to wielkie pytanie odpowiedzieć w sposób jak najbardziej rzetelny wobec samych siebie. W taki sposób w jaki podpowiada nam wewnętrzny głos. Pewnie duży wpływ na to nasze kształtowanie ma środowisko w którym się wychowujemy. I może mieć wpływ zarówno pozytywny (w momencie kiedy utożsamiamy się z jego wartościami) jak i negatywny (kiedy nasz sprzeciw wobec niego skutkuje próbą odnalezienia alternatywnego systemu...

Panta rei

 O przemijaniu dziś będzie słów kilka. Jak zwykle do napisania postu natchnęło mnie życie. Codzienności, niecodzienności, chwile, słowa, czyny... "Wszystko płynie" jak powiedział niejaki Heraklit wiele lat temu. Mało to odkrywcze, ale najprostsze stwierdzenia okazują się często być tymi najprawdziwszymi. Chyba już wcześniej gdzieś na moim blogowisku poruszyłem temat przemijalności.  Jesteśmy na tym świecie mgnieniem. Całe nasze istnienie sprowadza się do bardzo krótkiej chwili, w której jesteśmy. Człowiek ma taką dziwną tendencję do wyolbrzymiania swojego jestestwa na planecie. Każdy z nas ma tendencję do niezauważania końca naszej drogi. Widzimy początek, ale koniec zdajemy się odsuwać od siebie jak najdalej. Nawet myśli o nim. Żyjemy tak jakby jutro było gwarantowane. Tymczasem jutro może nigdy nie nadejść.  Często zadaję sobie pytanie czy jestem obecny. Czy tylko udaję. Być może sam siebie oszukuję (bo każdy z nas ma do tego niesłychanie oszałamiające predyspozycje), a...

13

Obraz
 Kiedyś, bardzo dawno temu a dokładniej w zupełnie innej rzeczywistości... Dziś mija dokładnie 13 lat od dnia kiedy ja i moja żona w rozumieniu prawa kanonicznego zostaliśmy mężem i żoną. 13 lat temu przed najświętszym sakramentem przysięgaliśmy sobie, że aż do śmierci. I choć od tamtego dnia wiele się zmieniło chciałbym opisać tu kilka dla nas najważniejszych chwil. Pamiętam, gdy na molo w Cleethorpes na kolanach prosiłem moją przyszłą żonę, by zgodziła się nią być. Ktoś w oddali klaskał a my wiedzieliśmy, że podejmujemy najważniejszą decyzję w naszym życiu. Pamiętam, gdy powiedziała "tak". 13 lat temu byliśmy parą narzeczonych, którzy być może nie do końca rozumieli ile niebezpieczeństw i przeszkód czeka by się z nimi zmierzyć. Nie do końca rozumieliśmy, że nasze pojęcie miłości jest zgoła inne od tego co przyjdzie nam zasmakować w szarej rzeczywistości. 13 lat temu nie zdawaliśmy sobie sprawy, że wychowywanie dwójki niesfornych chłopców może przynieść nie tylko wiele chwil...

Z przepastnych czeluści rzeczywistości

 Miast pisać częściej zdarza mi się pojawiać coraz rzadziej. Zamykam przeto istnienie tego bloga na odbiór szerszej rzeszy odbiorców. Nie stanowi dla mnie to jednak przeszkody. W ostatnich dniach przekonałem się, że niej  może znaczyć więcej (lub bardziej treściwie) Podczas kąpieli waniennej wpadłem na pewną myśl. Kiedyś myślałem, że z wiekiem bardziej się zmieniamy. Doroślejemy i zdajemy sobie sprawę, że to co było dla nas ważne wiele lat temu nagle zdaje się być nieważne. Nie do końca tak jest. Każdy z nas się z zmienia. Stajemy się poniekąd innymi osobami. Z czasem sprawy, które odgrywały dla nas fundamentalne znaczenie już takie fundamentalne nie są. Wydaje mi się, że dorastanie odciska pewne piętno na każdym z nas. Tym niemniej to w jaki sposób kształtowaliśmy siebie przez ostatnie naście lat nie pozostaje bez wpływu na naszą osobowość. Stajemy się tym kim się budujemy. Budowanie siebie zaczyna się w bardzo młodym wieku i już nigdy nie kończy. To jakie mamy fascynacje, za...

Okiem niedowiarka

  " Czy Bóg chce zapobiegać złu, lecz nie może? Zatem nie jest wszechmocny. Czy może, ale nie chce? Jest więc niemiłosierny. Czy może i chce? Skąd zatem zło? Czy nie może i nie chce? Dlaczego więc nazywać go Bogiem?" Przypadkiem wpadłem na ten cytat, ale wywarł na mnie piorunujące wrażenie. Abstrahując wszak od stricte religijnych wyjaśnień nie da się go podważyć w żaden sposób. Można zatem śmiało powiedzieć, że jest to fundamentalne stwierdzenie. Zastanawiałem się ostatnimi czasy nad dwulicową moralnością religii.  Kilku spraw nie mogę pojąć. Jeśli np. chodzi o walkę o "życie" nienarodzone (czytaj: walkę o płód) to katolicka moralność wyraża się w tym aby za każdą cenę doprowadzić do tego aby każde poczęte dziecko zostało urodzone "w imię walki o dar jakim jest życie" . Nie jest bynajmniej ważne w najmniejszym stopniu jak to "życie"  powinno wyglądać. Jeśli po urodzeniu dziecko ma na tyle szczęścia, by móc wychowywać się w rodzinie kochającej to...

Kto Cię obroni Polsko?

Rozmawiałem niedawno z pewną osobą, która przyznała mi, że mieszkając w Polsce powoli zanika miejsce na wolność światopoglądową. Staram się dystansować od tematów politycznych, jednak myślę, że coraz bardzie zbliżamy się do rzeczywistości, o której w najgorszych koszmarach nie śniłem, że znajdzie się moja ojczyzna. Kiedyś byłem przekonany o tym, że wolność wypowiedzi jest czymś absolutnie oczywistym i niezbywalnym. Być może moje podejście do tej kwestii było naiwne ze względu na fakt, że miałem szczęście dorastać w wolnym kraju. Dorastałem w przekonaniu, że wolno a nawet trzeba krytycznym okiem spoglądać na otaczającą rzeczywistość, gdyż tylko w ten sposób można wywrzeć jakąkolwiek presję na decydentów naszej rzeczywistości by ją zmienić.  Wierzyłem, choć pewnie niektórzy powiedzą, że naiwnie, że wszystko zaczyna się w naszej niezgodzie. Naszym nieakceptowaniu tego co widzimy i co nas otacza. Wyrażanie naszej niezgody w sposób społecznie i prawnie akceptowalny wydawał mi się czymś ...

Kłamstwo

 Ostatnio zastanawiałem się nad kilkoma sprawami natury powiedzmy uniwersalnej. Zastanawiałem się czy jest lepiej żyć w kłamstwie czy może zmierzyć się z prawdą. Nawet jeśli jest ona bolesna i może doprowadzić do upadku tego co uważamy za nasze życie. Czy jeśli było ono zbudowane na kłamstwie, to czy to życie jest nasze? Czy jest prawdziwe. Czy jego podstawy są na tyle mocne, żeby nie zachwiać naszym jestestwem w momencie zmierzenia się z kłamstwem.  Co stało by się z naszą psychiką, gdybyśmy dowiedzieli się że żyjemy w kłamstwie.  Czy wątpliwość jest zdrowym elementem, który stabilizuje nasze jestestwo. 

2021

 Wielu z nas chciałoby pewnie zapomnieć że 2020 w ogóle istniał. Obiektywnie patrząc to nie czuję żeby ten rok był dla mnie i mojej najbliższej rodziny jakoś specjalnie zły.  Udało nam się przejść 2020 w miarę spokojny sposób bez zbędnych perturbacyj.  Dla mnie 2020 w pewien specjalny sposób pozostanie szczególny. Jest to rok w którym udało mi się zrzucić niepotrzebny balast religii.  Nie będę w tym  roku robił wielu podsumowań. Globalnie nie był to rok najlepszy. Wiele istnień zgasło na zawsze. Wiele rzeczy które uważaliśmy za coś zupełnie normalnego okazało się tym za czym będziemy tęsknić. Pomyślmy o 2021. Niechaj dla każdego z nas będzie rokiem nadzieji na lepsze jutro. Bądźmy dla siebie. Śmierć czai się za rogiem. Żyjmy tak jakby każdy kolejny dzień był tym ostatnim.  Za chwilę nas nie będzię. Zostanie po nas pył. Wykorzystajmy niepowtarzalną szansę którą mamy do wykorzystania a które nazywa się życiem.  Szanujmy się nawzajem. I mówmy o naszych uc...