Posty

Wyświetlanie postów z 2020

Bezczynność

 Przyglądam się upadkowi i nie jestem w stanie wykonać żadnego nawet najmniejszego gestu. Oglądam upadek z pozycji widza, gdy cała okoliczność woła (lub wręcz wykrzykuje mi prosto w twarz), że jestem częścią odsłony tego dramatu. Tymczasem ja znieczulony swoją biernością mogę tylko biernie analizować sytuację, która się rozgrywa na moich oczach... Zastanawiam się ilu z nas miało w swoim życiu moment kiedy biernie przyglądając się ponuremu spektaklowi życia śniło o tym by mieć wpływ na dalsze koleje losu mając pełną świadomość, że rzeczywistość kpi z naszych pragnień w sposób tym bardziej przytłaczający im bardziej oszukujemy się iż mamy realny wpływ na jego koleje.  Gdzieś w oddali majaczy sen o potędzę naszego jestestwa lub też tym czym karmiono nas przez wieki o naszej nadzwyczajności. Tymczasem zachodzące słońce w bulwersujący sposób uświadamia mi, że czeluść naszej maleńkiej bezużyteczności rozszerza swoje źrenice gdy tylko upadamy po raz kolejny. Czekam, czekam, Czekam......

Nienawiść

 Znamy to wszystko na pamięć. Cały schemat. Spotykamy się ze znajmymi i rozpoczyna się rozmowa. Jest ok. Rozmowa po czasie zsuwa się na tematy społeczno-polityczne. I w tym momencie wrzucamy tester naszych znajomości. Rozpoczyna się żywiołowa wymiana zdań. Wymiana poglądów, pożniej obrzucanie epitetami. Tracimy znajomych. Nie szukamy kontaktu. Bo i po co. Symetryczna niezdolność do rozmowy na tematy społeczno-polityczne odbiera nam zdolnośc do szukania punktów wspólnych. Nie pamiętam, żebyśmy nienawidzili się zawsze. Będąc nastolatkiem w nonkonforrmistyczny sposób akcentującym swoje nastawienie do życia politycznego w ojczyźnie uwielbiałem oglądać z moim dziadkiem programy publicystyczne by później mieć możliwość wyrażenia swoich poglądów, które z reguły były od mojego dziadka odmienne. Czasem była to chęć wyrażenia własnej osobowości, czasem chęć znalezienia luk w jego światopoglądach. Jedno pozostawało niezmienne. Szacunek. On - człowiek zupełnie innego pokolenia i wartości wprow...

28.10.20 - Epitafium dla G.

 Zagadka śmierci. Nigdy nie umiałem i pewnie nigdy nie będę umiał zrozumieć jak znika życie. Gdy śmierć zabiera do swojego ogrodu istnienia, które zdawały się być wieczne. Niezniszczalne. Jak to jest gdy jednego dnia nie zastanawiając się nawet nad tym wyruszasz w swoją ostatnią podróż. Znikasz. Przestajesz istnieć. Zadziwiające jak bardzo śmierć najbliższej osoby zabiera z sobą nas samych. Najmniejsze i najbardziej oczywiste nagle staję się nieoczywiste. Oddech, spojrzenie, dotyk, tembr głosu, uśmiech. Wszystko co do tej pory zdawało nam się czymś tak bardzo oczywistym, nagle staje się boleśnie nieoczywiste. I ta świadomość wbija się w nasz umysł niczym trujący bluszcz. I nigdy nie puszcza. Pozostaje stygnąca kawa na biurku. Nieposłana pościel, niewyprasowana koszula, niedokończona rozmowa, niezrealizowane plany. Pozostaje wytęsknione spojrzenie kogoś kto czeka w oknie, ocean miłości, której wszechmiar nigdy nie dobije do brzegu. Przygnębiająca i wszechogarniająca pustka. Najgorsz...

In consilio impiorum

Niedawno przeczytałem bardzo ciekawe słowa, których myśl od dłuższego czasu krążyła mi gdzieś po głowie. Przyjmując postawę ateistyczną w której głównym celem jest walka z religiami i bogami marnuje się energię, która skierowana zostać winna na bardziej konstruktywne podejście do życia.  Od pewnego czasu lubię podkreślać swoją "bezreligijność", ale zdaje mi się, że jest to kwestia otworzenia się na nową rzeczywistość. Coś w sensie gdy ślepiec w końcu odzyskuje wzrok i cieszy się każdą cząstką świata który widzi wokół i chce swoją radością podzielić się w innymi. Lubię podkreślać jak głęboko zakorzeniona w naszej kulturze jest religijność i jak wiele trzeba by zrozumieć, że uszanowanie  niewiary w bóstwa wymaga pilnowania się na każdym kroku.  Pomijając jednak fakt, że cieszę się z faktu mojej niewiary myślę o tych słowach, które przytoczyłem na początku.  Myślę, że każdy człowiek powinien działać w jakimś stopniu dla dobra ogółu ludzkości. Właśnie tam kierować swoją ...

Panta Rei

Obraz
 Minęło sporo czasu od ostatniego wpisu. Wiele okazji do przemyśleń. Mimo nakazów, zakazów i szalejącej wokół pandemii strachu i wirusa sytuacja pozwoliła nam na skorzystanie z długo wyczekiwanego i planowanego urlopu.  Przy każdych odwiedzinach ojczyzny pojawiały się pytania i przemyślenia na temat słuszności podjęcia decyzji o życiu na emigracji. Z upływem czasu pytanie na temat słuszności przerodziło się jednak w przekonanie na temat słuszności. Kiedyś odkryłem, że umysł potrafi sprytnie oszukiwać. W momencie gdy w jakimś miejscu spędzam czas wypoczywając to mimowolnie utożsamiam to miejsce z przyjemnością. Tak odkryłem kilka lat temu, że lubiłem być w Polsce, ponieważ każdy pobyt wiązał się z urlopem. I później zrozumiałem, że gdybym miał pracować i żyć w ojczyźnie to moja percepcja szybko uległaby zmianie. Tym niemniej miło jest odwiedzić kraj i zobaczyć w szczególności rodzinę, również znajomych. Strasznie się ten nasz kraj przez ostatnie piętnaście lat zmienił. W szczeg...

Życie jak muzyka

Do napisania dzisiejszego posta skłoniła mnie wczorajsza refleksja na temat muzyki w moim życiu.  *          *          * Gdy miałem jakieś 11-12 lat koleje losy sprawiły, że wylądowałem w szpitalu uzdrowiskowym na okres 50-ciu kilku dni o ile dobrze pamiętam. Celem tej "wycieczki" było naprawienie pewnych zdrowotnych problemów, które miałem w tamtym czasie. Tym niemniej jednak prócz zrealizowania celu nadrzędnego stało się coś jeszcze. Coś co na zawsze ukształtowało mnie jako człowieka i fascynata muzyki. Poznałem ludzi z różnych zakątków Polski. Zawiązałem przyjaźnie, które z upływem czasu naturalnie się wypaliły. Tym niemniej kilka osób z grona moich znajomych wywarło na mnie spory wpływ. I jedną z takich osób był Seba. Seba, to gość, który otworzył mi oczy na świat, którego wcześniej z nieznanych mi powodów nie dane mi było znać. Świat szeroko rozumianego rocka. W swoim przepastnym archiwum odgrywanych kaset znalazły się klasyki...

Memento Mori część 2

Śmierć jest bliżej nas każdego dnia. Próbujemy oszukać i zwieść ją każdego dnia. Jesteśmy złodziejami czasu, Piasek w klepsydrze przesypuje się nieustannie i kompletnie nic nie jest w stanie go zatrzymać. Jakże inaczej wyglądałoby nasze życie, gdybyśmy jednak nie unikali myślenia o tym, że powoli wszyscy zmierzamy ku śmierci. Jakże inaczej wyglądałaby nasza motywacja.  Czasem próbuję poruszać temat śmierci w rozmowach z przyjaciółmi, ze znajomymi, z rodziną. Rzadko ktokolwiek chce rozmawiać na ten temat. Działą tutaj chyba zasada odsuwania rzeczywistości na drugi plan. Chyba z tych samych powodów portale społecznościowe takie jak Facebook odnoszą tak oszałamiający sukces. Odsuwają rzeczywistość na drugi plan.  Świat jest nieprzeniknioną zagadką. Niezgłębioną tajemnicą nie do poznania, lecz do przeżycia.  Świat jest inspiracją... Bardzo trudno jest przekonać się do tego by świadomość śmierci motywowała nasze działania. Musimy wszak zachowywać się racjonalnie wobe...

Motywacja elementarna

Bezmyślnie udzieliłem odpowiedzi na pytanie zadanie przez kolegę. Co jest motywacją elementarną? Ta podstawowa siła, która sprawia, że wykonujemy czynności. Zapytałem również w pracy moich znajomych. Odpowiedzi były różne. Przeważnie były to pieniądze lub rodzina. Moją odpowiedzią był instynkt przetrwania. Czy znaczy to, że tak naprawdę, gdy już zdejmiemy z siebie warstwy społecznych naleciałości i uwarunkowań i odrzemy z wszystkiego tego czego nabywamy w ciągu lat jesteśmy niewiele inni od zwierząt? Obecna sytuacja na świecie sprawiła, że wiele zachowań, które obserwujemy na co dzień jest zgoła odmienne od tych, które mogliśmy obserwować w normalnych warunkach. Zdaje mi się że utraciliśmy którąś warstwę naszego człowieczeństwa i wyłazi z nas zwierz. Prymitywne zachowania dają o sobie znać. Myślę sobie, że trzeba być po części konformistą, żeby przetrwać. Zależy od warunków. Jeśli warunki są takie, że panuje ład i porządek, to nonkonformizm jest potrzebny do zmiany. Gdy jednak sytuacja...

8 - 10 lat temu...

Miało być na temat pandemii, ale w związku z tym, że najprawdopodobniej pandemia będzie nam towarzyszyć pewnie przez dłuższy czas zdążę jeszcze do niej wrócić. Tymczasem chciałbym napisać kilka słów na temat tego co w ciągu minionych dziesięciu lat nastąpiło. Pamiętam 10 kwietnia 2010 roku. Pamiętam, gdy wstałem rano i z przyzwyczajenia włączyłem wiadomości. Pamiętam, gdy dowiedziałem się, że samolot z reprezentacją polskich władz lecący do Smoleńska roztrzaskał się w Rosji i nikt nie przeżył. Pamiętam to dziwne uczucie, które pewnie towarzyszyło wielu innym rodakom, że oto stało się coś najtragiczniejszego w historii narodu, której będziemy świadkami. W 2010 roku Polacy wstrzymali oddech. Zostaliśmy poddani żałobie. Innej żałobie. Takiej, której nie byliśmy w stanie zrozumieć. Żałobie narodowej. Czy byłeś lewakiem, prawakiem, cyklistą czy cieciem na składzie węgla - każdy odczuł traumę. Myślałem wtedy - z perspektywy czasu myślę, że naiwnie - że ponieważ ta tragedia dotknęła nas j...

7 - Na okoliczność

W nowym roku miałem postanowienie, że będę pisał regularnie. Wzięło w łeb. Chyba jednak trzeba po prostu poczekać, aż pod czaszką zacznie dymić, bo wtedy tylko umiem napisać o tym co ważne dla mnie (chciałbym wierzyć, że nie tylko dla mnie). Kiedyś wpadło mi do głowy, że żyjemy wszyscy w złudnym poczuciu czasu. Złudzenie polega to mianowicie na tym, że wierzymy, iż życie które przeżywamy jest najważniejszą historią. Cykl, który nazywamy naszym życiem ma początek oraz koniec. Im dalej od momentu startu i bliżej momentu mety myślimy, że nic nie jest w stanie nas już zaskoczyć. Tymczasem historia miewa swoje zakręty. Czasem jest tak, że w kilku pokoleniach doświadcza się czegoś bardzo złego. Potem następuje pokolenie, które im dłużej żyje bez doświadczania tych zakrętów historii tym bardziej jest przekonane, że taki jest naturalny stan rzeczy. Oszukujemy się. I żyjemy w tym błogim kłamstwie aż do momentu, kiedy rzeczywistość skróca nasz błogostan. W 2008 roku byliśmy obserwatorami tego ...

6 - O emigracji

Dawno temu podjąłem decyzję o tym, że wyjadę z kraju i podejmę pracę w jednym z krajów Unii Europejskiej. W Wielkiej Brytanii mianowicie. Gdy wyjeżdżałem myślałem, że oto za mną zostaje całe moje dotychczasowe życie. W jakimś sensie tak właśnie było. Pozostawiałem dom, rodzinę, znajomych i wspomnienia. Ruszałem do miejsca, którego nie znałem. Zamieszkałem u ludzi, których kompletnie nie znałem. Nie mieliśmy z sobą nic wspólnego prócz dachu nad głową. Ciężko było mi nawet myśleć o tym, że oto grubą kreską oddzielam to co było od tego co będzie. Czasy były zupełnie inne. Komunikacja nie była tak łatwa jak jest teraz, więc pierwsze swoje połączenie z rodziną wykonałem dopiero miesiąc po przyjeździe. Niewielu ludzi było przyjaźnie do siebie nastawionych. To było chyba coś co mnie kompletnie zaskoczyło i poniekąd zszokowało. W miarę upływu czasu zrozumiałem, że tak naprawdę wszyscy znaleźliśmy się w podobnej sytuacji - w obcym kraju, w obcym miejscu, wielu z nas kompletnie nie znający jęz...

5 - Słuchajcie dzieci swoich

Wstępem do dzisiejszego wpisu była moja wczorajsza rozmowa z 7-letnim synem. Sytaucja niedzielna wyglądała w taki sposób, że on próbował mnie przekonywać do swoich racji, że warto jeszcze chwilę pograć w grę, a ja przedstawiałem racje swoje. Jako rodzic podeszłem do tej rozmowy z pełnym przekonaniem, że wygrana leży po mojej stronie, bo rodzic zawsze wygrywa argumenty. Jesteśmy poniekąd sędziami we własnej sprawie, co pomógł mi uświadomić mój siedmiolatek. A więc, kiedy argumenty już wybrzmiały i nastała chwila podjęcia decyzji to oczywiście nie mogła być inna niż na moją korzyść. I wtedy mój siedmiolatek pokonał i sąd i prokuraturę - zapytał mnie jaki jest sens wykładania argumentów na stół, jeśli on i tak zawsze jest na przegranej pozycji i to tata ma zawsze rację. I w tej chwili zabrakło mi argumentów i pomyślałem sobie, że ma rację. Koniec końców to my podejmujemy zawsze decyzje za nasze dzieci. Nie jest to dziwne zważywszy na to, że jesteśmy jako rodzice bogatsi o te doświadczen...

4 - Słowo na niedzielę

Dałem się zwieść percepcji. Doznałem strasznie dziwnego uczucia, w którym uświadomiłem sobie, że wysłany sygnał odebrałem w sposób zupełnie inny niż nadawca miał na myśli. I tak sobie pomyślałem, że być może nie był to pierwszy raz kiedy na podstawie domysłów i niedopowiedzeń zbudowałem obraz inny niż rzeczywistość. Zastanawiam się jak często dajemy się oszukać. Ciężko jest w dzisiejszym świecie wierzyć w cokolwiek. Non stop jesteśmy atakowani sprzecznymi informacjami. Z jednej strony mamy np. tych, którzy mówią, że planecie grozi zagłada, bo klimat się zmienia i musimy podejmować kroki by nie przyczyniać się do szybkości w jakiej ta zmiana następuje, a z drugiej strony mamy tych, którzy utwierdzają nas w przekonaniu że człowiek nie ma wpływu na zmianę klimatu. Jedna strona polskiej polityki przekonuje, że budują kraj mlekiem i miodem płynący, podczas gdy druga krzyczy o totalitaryzmie. Każdy podpiera się jakimiś dowodami na poparcie swoich założeń. I w tym gąszczu zagmatwań na dodat...

3 - Memento Mori

Dziś będzie niewesoło. Tematem dzisiejszego wpisu jest śmierć. * * * Nie jestem już pewien dlaczego wpadło mi do głowy, aby zajął się tematem śmierci na blogu. Pewnie wpływ na to miało kilka czynników, które w niedługim odstępie czasu pojawiły się gdzieś na horyzoncie zdarzeń. * * * Jak już kiedyś ktoś słusznie zauważył jedynym pewnikiem w naszym życiu jest to, że kiedyś dobiegnie ono końca. Sprawą otwartą pozostaje jedynie w jaki sposób i kiedy to nastąpi.  Żyjemy jednak w taki sposób jakby ta śmierć miała nigdy nie nadejść. Podświadomie wypieramy z umysłu świadomość tego, że jesteśmy śmiertelni i śmierć może nadejść w każdym momencie naszego życia. Czasem przychodzi w sposób społecznie akceptowalny, czyli w momencie gdy jesteśmy już u schyłku swojego życia, gdzieś w jego późnej jesieni. Nie godzimy się wtedy z nią, lecz jesteśmy w stanie zrozumieć, że oto osoba nam bliska odeszła, gdyż taka jest naturalna kolej rzeczy.  Jest też ten drugi sposób. Sposób, k...

2

Zacząłem oglądać serial pt "Młody Papież. Bardzo ciekawe skonstruowany. Nie jest łatwy, ale ciekawy. Nie porywający, ale ciekawy. Postanowiłem o tym wspomnieć ze względu na to, że ciekawych produkcji jest mało. Nie jestem wybitnym koneserem kina lub telewizji. Dlatego też doceniam fakt znalezienia czasem czegoś innego, ciekawego, świeżego. Poza tym koncentruję się na liście książek do przeczytania na ten rok. Pierwsza już "pękła" 3 stycznia. "Galeria Umarłych" Chrisa Cartera. Będąc szczerym to jakiś tydzień przed nowym rokiem już czekałem z niecierpliwością aby rozpocząć czytanie. Z Carterem zetknąłem się jakieś kilka lat temu, ale jakoś nie byłem przekonany do jego twórczości. W zeszłym roku postanowiłem dać mu drugą szansę. Zacząłem czytać jego powieści chronologicznie. Tym razem zaskoczyło bardzo. Nie mogłem przestać czytać. Lubię kryminały. Choć czasem myślę sobie, że muszę zróżnicować czytane przeze mnie książki. W sensie, że mniej kryminałów. Idąc tym tr...

2020

No i zaczynamy kolejną dekadę. Sprawdziłem bloga i okazało się, że w minionej dekadzie 183 razy wrzucałem swoje przemyślenia na bloga. Nie jest to wiele biorąc pod uwagę, że dekada miała ponad 3 i pół tysiąca dni. Poza tym "Stan Umysłu" wkracza w trzecią dekadę swego bytowania w przestrzeni i myślę, że może trzeba więcej uwagi poświęcić mojemu miejscu w świecie wirtualnym (o bloga mi chodzi :-) *** Sprawdziłem kilka swoich wpisów na koniec roku (lub początek następnego) i moje życzenia dla wszystkich są niezmienne: otwórzmy oczy na otaczający nas świat - ten w skali makro. Wokół dzieje się rzeczywistość. Wokół nierzadko stają się rzeczy wspaniałe, jeśli tylko poświęcimy troszkę uwagi by szeroko otworzyć oczy szanujmy się nawzajem - zbyt często oceniamy. W drugim człowieku warto zauważyć przede wszystkim człowieka, nie oponenta. Tak bardzo brakuje mi szacunku w codziennej debacie. W dzisiejszym świecie panuje wirus nienawiści myślmy - zbyt często oddajemy myślenie w r...